Nie prokurator, tylko Trybunał Stanu. Jarosław Gowin mówił w radiowej Jedynce, że Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Belka powinni ponieść najwyższe polityczne konsekwencje po aferze taśmowej.

Wczoraj warszawska prokuratura umorzyła wobec nich postępowanie, prowadzone pod kątem przekroczenia uprawnień. Zdaniem Jarosława Gowina, w tej sprawie rzeczywiście nie było powodów do zainteresowania prokuratury. Według polityka obaj bohaterowie nagrań "Wprost" powinni stanąć nie przed prokuratorem, a przed Trybunałem Stanu, bo w nagranej rozmowie zastanawiali się jak obejść konstytucję. Rozważali między innymi wykorzystanie NBP do walki z opozycją.

Zdaniem Jarosława Gowina, Bartłomiej Sienkiewicz zapewne kończy urzędowanie w ministerstwie spraw wewnętrznych. Szef klubu Sprawiedliwej Polski uważa, że do dymisji powinien podać się Marek Belka. Jak argumentuje Gowin, choć szef NBP jest człowiekiem inteligentnym, to na tym stanowisku się zagubił, a nagrania ujawnione przez "Wprost" świadczą, że naraził swoją instytucję na szwank. Wczoraj stołeczna prokuratura poinformowała, że w rozmowie Sienkiewicza i Belki nie znaleziono dowodów nadużycia władzy, bądź działania na szkodę interesu publicznego lub prywatnego.