Moskwa na razie nie komentuje informacji o gromadzeniu wojsk nad ukraińską granicą. Ani resort obrony, ani spraw zagranicznych nie opublikowały do tej pory komunikatu w tej sprawie. Tymczasem, władze w Kijowie alarmują, że od kilku dni w pobliżu granicy zauważono ruchy rosyjskich oddziałów.

Według ukraińskich źródeł, po stronie rosyjskiej w obwodzie biełgorodzkim zauważono zgrupowanie liczące około tysiąca żołnierzy, wyposażonych w czołgi i wozy pancerne. Jednocześnie, rzecznik Centrum Informacyjno Analitycznego przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Łysenko twierdzi, że coś dziwnego dzieje się w rosyjskich obwodach, w strefie przygranicznej. Według jego wiedzy, rosyjscy rolnicy z obwodów: briańskiego, biełgorodzkiego i kurskiego dostali polecenie zakończenia do jutra prac polowych. Nie potwierdzają tej informacji rosyjskie źródła.

Nie wiedzą nic na ten temat mieszkańcy obwodu rostowskiego, który graniczy z Donbasem. "Wszystko normalnie, nic się nie dzieje, nikt na nikogo nie napada, jest normalnie" - tłumaczy Polskiemu Radiu mieszkaniec jednej z wiosek, w pobliżu Nowoszachtyńska. Z jednej strony, władze Ukrainy oskarżają Rosję o mobilizowanie wojsk w strefie przygranicznej, a także naruszanie ukraińskiej przestrzeni powietrznej. Z drugiej, Rosja zarzuca ukraińskiej armii ostrzał rosyjskich terytoriów.