Milion na ochronę Jarosława Kaczyńskiego i milion dla zaprzyjaźnionej firmy – tak płaci PiS. "Newsweek" przeanalizował dokumentację partii za ubiegły rok.

Prawo i Sprawiedliwości niezmiennie korzysta z usług firmy Grom Group. Spółkę założyło dwóch emerytowanych snajperów jednostki Grom a w ich ofercie znajdują się usługi byłych komandosów, oficerów służb specjalnych i funkcjonariuszy BOR.

Obstawa Kaczyńskiego to poważna sprawa. W porywach pracuje w niej nawet do dwudziestu funkcjonariuszy – strzegą prezesa wszędzie. Jeżdżą z nim po Polsce, zabezpieczają spotkania z sympatykami, pojawiają się na wyborczych konwencjach i pilnują jego domu.

Jak ustalił "Newsweek", w 2012 roku PiS wydało na ochronę prezesa prawie 1,1 mln zł: średnio daje to ok. 90 tys. miesięcznie. Według ustaleń "Newsweeka" to stawka rzadko spotykana w branży ochroniarskiej.

Dla Grom Group pieniądze z PiS stanowią podstawę egzystencji. Firma na rynku jest nowa – działa od marca 2010 roku – i raczej nie narzeka na nadmiar klientów. Z jej sprawozdań finansowych wynika, że w 2011 roku jej przychody wyniosły ok.1,8 mln zł a, biorąc pod uwagę, że było to rok wyborczy i prezes miał dużo spotkań w terenie, to PiS mogło wydać na ochronę swojego szefa jeszcze więcej niż w roku ubiegłym.

Rozbieżne oceny kosztów bezpieczeństwa prezesa PiS. Według tygodnika Newsweek, ochrona Jarosława Kaczyńskiego kosztuje partię milion złotych rocznie.
Poseł PiS Tomasz Kaczmarek uważa, że jeśli za pieniądze podatników chronieni są premier i prezydent, to chroniony powinien być też lider opozycji. Poseł dodał, że Jarosław Kaczyński jest narażony na to, że ktoś będzie chciał zagrozić jego życiu lub zdrowiu gdyż otrzymuje maile z tego typu groźbami. Według Kaczmarka cena jaką PiS płaci za ochronę byłych funkcjonariuszy służb specjalnych i policji nie jest wcale wygórowana bo są to wysokiej klasy profesjonaliści.

Szef Klubu PiS Mariusz Błaszczak przypomniał, że 19 października 2010 roku w Łodzi doszło do morderstwa na tle politycznym a morderca - Ryszard Cyba - powiedział, że chciał zamordować Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem Mariusza Błaszczaka mordercę uprzedziła wówczas ochrona i teraz ochrona nadal jest niezbędna. Mariusz Błaszczak dodał, że Jarosław Kaczyński jest człowiekiem "szaleńczo atakowanym", na którego była zorganizowana nagonka przez rządzących. Koszt ochrony nie jest zdaniem Mariusza Błaszczaka za wysoki. Błaszczak przypomniał, że rządzący zdjęli ochronę BOR Jarosławowi Kaczyńskiemu. Podkreślił przy tym, że nie ma zaufania do władzy, która "wściekle atakuje" opozycję zamiast rozwiązywać problemy obywateli i która mogłaby ochronę przyznać, a po miesiącu odebrać.

Były lider SLD Grzegorz Napieralski koszt ochrony prezesa PiS ocenia ostrożnie i mówi, że nie potrafi wycenić życia ani bezpieczeństwa człowieka. Grzegorz Napieralski przypomniał, że sam miał ochronę BOR kiedy okazało się, że znajduje się na liście szaleńca - tak jak prezes Kaczyński i prezydent Komorowski. Wówczas jego zdaniem służby państwa zareagowały bardzo profesjonalnie. "Jeżeli są symptomy zagrożenia, pieniądze nie powinny być elementem debaty" - powiedział poseł Sojuszu. Jego zdaniem koszt ochrony prezesa PiS wynika zapewne z jego licznych wyjazdów i z tego, że osoby chroniące go muszą się zmieniać i same też są narażone na niebezpieczeństwo. Napieralski podkreślił, że nie zna szczegółów i dyskusja na temat ochrony polityków powinna odbyć się podczas posiedzenia połączonych komisji służb specjalnych i spraw wewnętrznych. Publiczne roztrząsanie ilu kto ma ochroniarzy i dlaczego, może jego zdaniem okazać się niebezpieczne i doprowadzić do powtórki roku 2010.

Poseł Platformy Obywatelskiej Andrzej Halicki uważa, że ochrona prezesa PiS z to dowód na to, że fiansowanie partii politycznych z budżetu powinno być skasowane "do zera". Zdaniem Halickiego ochrona Jarosława Kaczyńskiego, wynajmowanie budynków, które są obok jego mieszkania i w ogóle tworzenie mu specyficznych warunków do życia, to kolejny dowód na to, że żyje on "z państwa a nie dla państwa". Na pytanie czy w poczuciu zagrożenia Jarosław Kaczyński mógłby zwrócić się o ochronę Biura Ochrony Rządu, czyli BOR, Andrzej Halicki odparł, że "do boru może sobie pójść na grzyby, jak normalny człowiek". Poseł PO dodał, że gdyby wszyscy chcieli mieć takie warunki, jakie ma Jarosław Kaczyński - tylko dlatego, że ma ambicje polityczne - to "zwariowalibyśmy w tym państwie".

Według Mariusza Błaszczaka Andrzej Halicki powinien porozmawiać na temat "życia z państwa" ze Sławomirem Nowakiem, który "zajmuje się wymianą zegarków" i ze swoimi kolegami z koalicji ze spółek Skarbu Państwa. Mariusz Błaszczak podkreślił, że finanse PiS były wielokrotnie kontrolowane przez Państwową Komisję Wyborczą a "Newsweek" nie jest wiarygodny bo nie zajmował się "zegarkami Nowaka". Szef Klubu PiS nazwał naczelnego tygodnika, Tomasza Lisa, "pluszakiem Donalda Tuska" i wyraził przekonanie, że ukaże się cała seria artykułów atakujących opozycję.

Biuro Ochrony Rządu ochrania prezydenta, premiera, wicepremiera, marszałków, szefów MSW i MSZ, byłych prezydentów oraz inne osoby ważne ze względu na bezpieczeństwo państwa. Decyzję o ochronie w tym przypadku podejmuje minister właściwy do spraw wewnętrznych. Na tej podstawie po zabójstwie w biurze PiS w Łodzi chronieni byli niektórzy politycy.Ochrona Jarosława Kaczyńskiego jest finansowana z subwencji partyjnej jaką dostaje PiS od państwa.