Marszałek województwa podkarpackiego nie poda się do dymisji. Sprawa ma związek z zarzutami korupcyjnymi, które usłyszał. Prokuratura Apelacyjna w Lublinie postawiła mu 7 zarzutów Marszałka zatrzymało CBA. Wyszedł z aresztu za kaucją.

Mirosław Karapyta dziś przed urzędem marszałkowskim, wygłosił oświadczenie. Powiedział, że nie odejdzie z własnej woli, bo nie czuje się winny. Zadeklarował, że oddaje się w tej sprawie do dyspozycji radnych, którzy jeszcze dziś będą głosowali nad wnioskiem o jego odwołanie. Opuścił jednak szeregi PSL. Dodał, że jest gotowy do współpracy z prokuraturą.

Podkarpacki marszałek dodał także, że jest głęboko rozczarowany postawą swoich kolegów z PSL. Jego zdaniem zbyt wcześnie wydali na niego wyrok, znając sprawę tylko z mediów. "Karapyta wymienił tu nazwiska szefa klubu PSL Jana Burego i szefa stronnictwa, Janusza Piechocińskiego" - informuje TVN24.pl

"Od tego momentu będę reprezentował w sejmiku województwa tylko moich wyborców. Chce tych wyborców przeprosić za całe zamieszanie medialne i zapewnić, że będę jak dotychczas reprezentował ich interesy" -stwierdził .