Były niezależny kandydat na prezydenta, miliarder z Teksasu Ross Perot poparł Mitta Romneya w tegorocznych wyborach. Kolejne sondaże potwierdzają tymczasem rosnącą popularność kandydata Republikanów.

"Stany Zjednoczone znajdują się na niedopuszczalnym kursie. Stawką jest nasza pozycja na świecie, standard życia w kraju i nasze swobody konstytucyjne. Dlatego popieram Mitta Romneya w jego walce o prezydenturę" - oświadczył Perot, który w wyborach w 1992 r. zdobył 19 procent głosów. Zwyciężył wtedy Bill Clinton.

Perot dodał, że Ameryka "nie może sobie pozwolić" na kolejne cztery lata wzrostu zadłużenia, rozbudowy rządu federalnego i "osłabiania armii".

"Mitt ma przygotowanie, doświadczenie, inteligencję i uczciwość gwarantujące, że sytuacja kraju się zmieni. Ma moje absolutne poparcie" - dodał.

Tymczasem według najnowszego sondażu Instytutu Gallupa i "USA Today", wśród tzw. prawdopodobnych wyborców (tych, którzy zapowiadają, że na pewno zagłosują w wyborach) Romney cieszy się już większym poparciem niż Obama w 12 "swing states", czyli tych, w których szanse obu kandydatów są wyrównane.

Ogółem w stanach tych kandydat GOP prowadzi z prezydentem różnicą 4 punktów procentowych - 50 do 46 procent.

Sztab wyborczy Obamy kwestionuje jednak metodologię sondażu.