Ława przysięgłych sądu w Saint Helier na Jersey uznała w piątek, że 31-letni Polak Damian Rz. jest winien "zabójstwa z winy nieumyślnej" sześciu osób - żony, jej przyjaciółki, teścia i trojga dzieci - ale oczyściła go z zarzutu morderstwa.

W sprawie zabójstw dokonanych 14 sierpnia ubiegłego roku sąd wyda wyrok 29 października. Damian Rz. na piątkowej rozprawie, gdy usłyszał werdykt ławy przysięgłych, nie okazał emocji. Wcześniej przyznał się do zabójstwa, powołując się na ograniczoną poczytalność, ale nie do z góry zaplanowanego morderstwa. Twierdził, że w chwili zabójstwa był zamroczony i nie zdawał sobie sprawy z tego, co robi.

Na krótko przed zabójstwem dowiedział się, że żona od dwóch miesięcy ma pozamałżeński romans.

Czuł się "osaczony przez głosy, które słyszał w głowie"

Biegły psychiatra dr Dale Harrison powiedział sądowi, że Rz. czuł się "osaczony przez głosy, które słyszał w głowie". Początkowo, badając go w pięć dni po zabójstwie, nie rozpoznał u niego psychozy, ale później, po powrocie Rz. ze szpitala w Broadmoor zaobserwował, że oskarżony był w dużym stresie i nie radził sobie z owymi głosami.

Oskarżyciel publiczny Howard Sharp argumentował, że Rz. jest winien morderstwa, a przed popełnieniem seryjnego zabójstwa jego zachowanie nie odbiegało od normy. Motywu morderstwa prokurator doszukał się w tym, że małżeństwo Rz. okazało się nieudane.

Zabójstwo w Saint Helier, gdzie małżeństwo Rz. mieszkało od 2005 r., było wstrząsem dla miejscowej społeczności polskiej. Dochodzenie trwało kilkanaście miesięcy, Rz. był badany przez psychiatrów i wymagał leczenia, ponieważ sam siebie poranił. Część czynności policyjnych prowadzono w Polsce.

Jego ofiary to 30-letnia żona Izabella i dwoje dzieci: 5-letnia Kinga i 2-letni Kacper, 56-letni teść Marek G., 34-letnia przyjaciółka żony i jej córka, 5-letnia Julia.

Gdy żona przyznała, że poznała innego mężczyznę, Rz. usiłował targnąć się na swe życie, upijał się i szukał przygodnych kontaktów z kobietami. Zabójstwa dokonał kuchennym nożem, na krótko po tym, gdy wraz z rodziną wrócił z wakacji w Polsce. W dniu zabójstwa pił whisky, ale poziom alkoholu w jego krwi nie wskazywał na stan upojenia.