- Miałem wrażenie, że jest tendencja, żeby pokazać, że to piloci zawinili i są głównymi odpowiedzialnymi - powiedział w RMF FM były polski akredytowany przy MAK Edmund Klich, pytany o pracę nad wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej. - Chyba była taka koncepcja, że piloci i jakieś naciski to będzie najlepsza koncepcja.

Klich podkreślił również, że nie chciał, żeby tak było. - (...) uważałem, że działanie pilotów jest takie, jak zostali wyszkoleni, jak ich przygotowano, jaki jest system działań lotnictwa - mówił na antenie.

Były polski akredytowany przy MAK skarżył się na brak pomocy ze strony rządu dla ekipy pracującej w Rosji. - Tak, właściwie nie było żadnego wsparcia - ani prawniczego, ani innego. Kiedy przekazywaliśmy do kraju informacje, że nie otrzymujemy pewnych dokumentów, nie nagłaśniano problemu, że Rosjanie łamią ewidentnie załącznik 13, czyli porozumienie, które przyjęli, na które się zgodzili. To było ewidentne.(...) Po prostu premier zajmował się wieloma bieżącymi sprawami - to jest szef rządu. I myślę, że to powinny robić inne osoby. Nie wiem, powinna powstać jakaś grupa specjalna, grupa wsparcia: prawnicy, specjaliści - także od lotnictwa. Dalej: powinna być dużo lepsza współpraca pomiędzy komisją pana ministra Millera a grupą w Moskwie - w Smoleńsku jeszcze nie, bo wtedy nie było komisji - ale w Moskwie. Ja nie miałem żadnych informacji, oprócz żądań do strony rosyjskiej, z komisji Millera. Ja nic nie wiedziałem, co się tam działo - mimo moich dwóch próśb skierowanych na piśmie - mówił Edmund Klich.

Edmund Klich przytoczył również fragment rozmowy z Donaldem Tuskiem w czasie której premier powiedział: "No myśmy początkowo zapomnieli o Smoleńsku". - W sensie: o tych ludziach, którzy zajmują się badaniem tej katastrofy. [Premier skupił się - przyp. red.] na tych uroczystościach, na pogrzebach, na tej tragedii, która była przeżywana w kraju - wyjaśnił były polski akredytowany przy MAK.