Część Libijczyków chciałaby, by na czele ich kraju stanął silny przywódca - wynika z sondażu przeprowadzonego przez uniwersytet w Bengazi. W Libii mija właśnie pierwsza rocznica wybuchu krwawej rewolucji, w wyniku której obalony został dyktator Muammar Kadafi.

Uczestników badania, do którego w czwartek dotarła agencja AFP, zapytano, czego Libia potrzebuje w najbliższych pięciu latach. 25 proc. ankietowanych odpowiedziało, że niezbędny jest "jeden silny przywódca". 23 proc. wybrało rządy technokratów, a 12 proc. opowiedziało się za demokracją w stylu zachodnim.

W sondażu, zrealizowanym we współpracy z brytyjskim uniwersytetem w Oksfordzie, wzięło udział 2100 rodzin z różnych regionów Libii.

USA nie są wzorem dla Libijczyków

Ponad 21 proc. uczestników badania jako wzór do naśladowania wskazało Zjednoczone Emiraty Arabskie, ponad 8 proc. - Katar, a prawie 5 proc. - USA.

Zdaniem większości ankietowanych priorytetem w ciągu najbliższego roku powinna być "walka z przestępczością i chaosem", a także odbudowa kraju po niedawnym konflikcie.

Według przedstawiciela uniwersytetu w Bengazi Fathiego al-Madżbariego sondaż odzwierciedla opinię "milczącej większości" Libijczyków, a nie polityków i osób wykształconych.

"Milicje zagrażają nadziejom na nową Libię"

Część Libii jest kontrolowana przez uzbrojone milicje, które torturują dawnych zwolenników Kadafiego oraz zmuszają mieszkańców niektórych wsi i miast do ucieczki - wynika ze środowego raportu Amnesty International (AI) zatytułowanego "Milicje zagrażają nadziejom na nową Libię". Podczas gdy w ośrodkach, kontrolowanych przez nowe władze, przetrzymywanych jest ok. 2,4 tys. osób, tysiące więźniów znajdują się w rękach milicji - twierdzi AI. Większość tych zakładów znajduje się w okolicy Trypolisu i Misraty.

Nasilają się demonstracje

Tymczasem w Bengazi w nocy ze środy na czwartek dziesiątki osób wzięły udział w marszu, upamiętniającym pierwsze protesty, które zapoczątkowały rewolucję. Bliscy ofiar masakry w więzieniu Abu Salim zapalili pochodnię w kolorach nowej flagi libijskiej i przeszli głównymi ulicami Bengazi, drugiego co do wielkości miasta Libii.

"Krew męczenników nie została przelana na marne" - skandowali.

15 lutego 2011 r. spontaniczna demonstracja odbyła się przed siedzibą policji w Bengazi, gdzie przetrzymywany był obrońca rodzin więźniów, którzy zostali zabici w Abu Salim, Fathi Terbel. Obecnie jest on ministrem ds. młodzieży i sportu.

Protesty następnie rozprzestrzeniły się na cały kraj i wkrótce przerodziły się w konflikt zbrojny, w wyniku którego 20 października 2011 r. po 40 latach u władzy zabity został Kadafi. Oficjalną datą rozpoczęcia rewolucji jest 17 lutego. Na piątek nie są jednak planowane państwowe obchody - pisze AFP.

W wyniku masakry w więzieniu Abu Salim w Trypolisie według obrońców praw człowieka zabitych zostało w ciągu jednego dnia ok. 1200 osób, głównie opozycjonistów lub przeciwników reżimu, którzy domagali się lepszych warunków w zakładzie karnym. Ofiary zostały zastrzelone i pochowane w zbiorowych grobach, a rodziny zostały poinformowane o ich śmierci dopiero w 2009 r