Dokument "Polska 2030. Trzecia fala nowoczesności", nad którym kończą się prace, zakłada, że skok do przodu mają nam zapewnić nowe technologie i informatyzacja kraju. Strategia uwzględnia też część krytycznych uwag wobec ogłoszonego w 2009 r. przez rząd Donalda Tuska "Raportu Polska 2030".
Najważniejsza zmiana to porzucenie premiowania tylko rozwoju metropolii. Duże miasta nadal będą ważne, ale kraj ma się rozwijać równomiernie, aby biedniejsze regiony też miały szanse. Jest też oferta dla kobiet - lepsza opieka w czasie ciąży, żłobki, przedszkola, dłuższe urlopy ojcowskie, możliwość szybkiego powrotu do pracy.
Jak wylicza "Metro", strategia zawiera sto konkretnych projektów, dzięki którym za 20 lat ma się nam żyć lepiej. Przedstawia kilka nowych lub - według gazety - ciekawszych pomysłów, m.in.:
- zniknie podział na żłobki i przedszkola, w zamian ma być jedna placówka edukacyjno-opiekuńcza dla dzieci w wieku 0-5 lat;
- 4 lata gimnazjum, zamiast 3 oraz 2-3 lata liceum;
- dla młodych: zamiana umów śmieciowych na umowy stałe oraz wsparcie budowy mieszkań na wynajem;
- urzędy pracy czeka powolna likwidacja, w zamian ma być jeden portal z ogłoszeniami o pracę;
- za 20 lat będą autostrady i ekspresówki, ale za jazdę po wszystkich nowych drogach możemy słono płacić - dziś dotyczy to tylko kierowców ciężarówek i autobusów; płatne będą też wjazdy do centrów miast.
Komentarze(15)
Pokaż:
Nic z tego Mocium Panie! nie ma na zmiłowanie!
Do kokietowania brakuje już przebrania!!!
Dresik i piłeczka to za mało!!!
Wybraliście chorego człowieka na Premiera.
Media podały, że Donald T. zaczął się uczyć języków obcych. Czyżby już chciał się od nas zupełnie wyobcować? Jego koalicjant z PSL-u Waldemar P. też kiedyś uczył się angielskiego i robił szybkie postępy. Na pierwszej lekcji umiał już "one" (łan), a na drugiej już... dwa łany i trzy łany. Przecież cała Europa mówi po niemiecku. A także Donald T. porozumiewa się z Angelą M. bez tłumika... znaczy tłumacza. Więc po co ten angielski epizod w momencie, kiedy premier Dawid Cameron tyle wstydu przyniósł Unii Europejskiej, wyrwał się "bez kagańca" przed szereg i narobił obciachu, znajdując poparcie w milionach takich "angielskich moherowych beretów", Londynu i innych prowincjonalnych i parafialnych miast kiedyś przecież dumnego brytyjskiego imperium! Po co ten angielski Donaldowi T.? A może chce udać się na "wewnętrzną emigrację", gdzie czekają już na niego sprawdzeni, wykluczeni towarzysze i partyzanci IV RP, tacy jak: Jan P., Andrzej R., Michaił G. i Marek K. A może nie wystarcza mu już miłość na Platformie, chce czegoś więcej?! Chce przeżyć w Brukseli doznania nowe i sam się przekonać, co to jest to "Love". A może Donald T. chce być takim światowcem jak Radosław S.?! I szykuje orędzie w obcym języku na galę, która ma odbyć się w Berlinie. Przed Bramą Brandenburską Angela M. ma mianować Donalda T. kapitanem Titanica Unii Europejskiej. Ja-Rosiewicz mam zapewnić orkiestrę, żeby też grała do końca, a Radosław S. obiecał, że z tej okazji zatańczy na rurze pod Bałtykiem imienia Ribbentrop - Mołotow (vel Schroeder - Putin). Ma być też prezydent Sarko i Carla Bruni z gitarką. A jeśli znany ze swego polotu pierwszy Gajowy wszystkich Palikotów pójdzie swojego pryncypała śladem i do Brukseli zabierze gromadę... Palikota i jego całą spółkę zoo, to rok ten witać będziemy wesoło!
Szczęśliwego nowego roku życzy kominiarz (z Białegostoku)
Andrzej Rosiewicz