Krytyka Polityczna działa w mainstreamie. Prawicowe organizacje od lat nie umieją stawić nam czoła w konkurencji merytorycznej, mówi "Gazecie Wyborczej" szef KP Sławomir Sierakowski. I pyta: dlaczego intensywność naszych działań ma być powodem do zarzutów?

W związku z wydarzeniami z 11 listopada, Sierakowski zapowiada, że "na pewno nikt nie będzie blokował żadnego marszu, jeśli nie będzie w nim organizacji wzywających do nienawiści.(...) Być może na przyszły rok Porozumienie 11 listopada powinno zaproponować konkurencję na to, kto zorganizuje najsympatyczniejsze obchody, w której warunkiem jest brak nie tylko przemocy, ale i nienawistnych haseł. To może być najlepszy sposób na rozbrojenie tych corocznych Marszów z towarzyszącej im agresji, jeśli ich organizatorzy są rzeczywiście do tego gotowi".

Pytany o wystąpienia posłów PiS i "Solidarnej Polski", którzy domagali się odebrania "Krytyce Politycznej" lokalu w Warszawie i dotacji na działalność kulturalną, Sierakowski odpowiada: - "Publicyści (...) mylą się, że podstawą naszego działania są dotacje publiczne. Wszystkie one razem wzięte nie przekraczają kilkunastu procent naszego budżetu. Owszem staramy się i będziemy starać także o nie, bo mamy pełne prawo. Ale rokrocznie pozyskujemy dla polskiej kultury znacznie większe środki poza polskimi instytucjami publicznymi".