Janukowycz z jednej strony rozważa uwolnienie Tymoszenko z aresztu, lecz nie ma zamiaru pozwolić na jej powrót do polityki, z drugiej zaś zastanawia się, czy nie przeczekać wywołanego wyrokiem Tymoszenko niezadowolenia UE i Stanów Zjednoczonych w nadziei na rychłą zmianę przywódców w Waszyngtonie, Berlinie i Paryżu - wynika z artykułu czołowego publicysty gazety, Serhija Łeszczenki.
Pierwszy scenariusz przewiduje, że Sąd Apelacyjny potwierdzi, iż Tymoszenko słusznie została ukarana za nadużycia przy zawieraniu w 2009 r. umów gazowych z Rosją, jej wyrok stanie się prawomocny, a następnie opuści ona więzienie, np. w wyniku uchwalenia ustawy o depenalizacji zarzucanych jej czynów.
W ten sposób prezydent "spełnia jeden z wymogów Europy i Ameryki, które apelowały o uwolnienie Tymoszenko i dopuszczenie jej do udziału w (zaplanowanych jesienią 2012 r.) wyborach parlamentarnych. Drugiego postulatu (dopuszczenia do wyborów) Janukowycz nie spełnia, ale sam fakt wypuszczenia Tymoszenko z aresztu zmniejsza napięcie wokół całej tej kwestii" - czytamy.
W ocenie Łeszczenki plan ten ma jednak słabe punkty. Jego wcielenie w życie unaoczni, że prezydent Ukrainy ulega naciskom Zachodu, oraz rozwiąże ręce europejskim przywódcom, którzy "zaczną domagać się od Janukowycza innych ustępstw, zagrażających jego autorytarnym rządom".
"W tej sytuacji Janukowyczowi pozostaje scenariusz podstawowy: nie robić niczego. Oznacza to, że Tymoszenko pozostaje w areszcie, Janukowycz dalej utrzymuje, że nie ma wpływu na sądy (...), a Zachód nadal nawołuje, by Janukowycz się opamiętał" - zaznacza publicysta.
Nadzieje Janukowycza na zmianę władzy w USA i Francji mogą okazać się płonne
Łeszczenko wyjaśnia, że wiara Janukowycza w sukces owego "scenariusza podstawowego" oparta jest na oczekiwaniach prezydenta Ukrainy na wyniki wyborów prezydentów USA i Francji, oraz zmianę na stanowisku kanclerza Niemiec. Swe przypuszczenia publicysta opiera na rozmowach z członkami prezydenckiej Partii Regionów Ukrainy.
Według nich Janukowycz uważa, że Barack Obama przegra wybory w USA, Nicolas Sarkozy - we Francji, a Angela Merkel w Niemczech. "Dlatego też Wiktor Fedorowycz (Janukowycz) ma nadzieję, że uda mu się porozumieć z nowymi szefami tych państw (...), bo przecież zastaną oni status quo, więc wychodźmy z istniejącej sytuacji i idźmy dalej" - tłumaczy rozmówca "Ukrainskiej Prawdy" z ugrupowania rządzącego.
Łeszczenko pisze w odpowiedzi, że nadzieje Janukowycza na zmianę władzy w tych krajach mogą okazać się płonne, bo - jak przypomina - aresztowanie Tymoszenko krytykują zarówno przeciwnicy Obamy w USA, jak i opozycja w krajach UE.
Autor artykułu podkreśla jednocześnie, że w związku z brakiem zgody Janukowycza na wypuszczenie Tymoszenko z aresztu, w Unii Europejskiej wzrasta liczba sceptyków dalszej współpracy z Ukrainą.
Zaznacza przy tym, że sprawa Tymoszenko przeszkadza toczącym się obecnie negocjacjom nad umową stowarzyszeniową Ukraina-UE. Ostatnie sporne kwestie tego dokumentu mogłyby być rozwiązane przy okazji wizyty Janukowycza w Brukseli, do której mogłoby dojść przed zaplanowanym w grudniu szczytem Ukraina-UE.
"Problem polega jednak na tym, że UE nie spieszy się z zapraszaniem Janukowycza na takie spotkanie bez działań na rzecz uwolnienia Tymoszenko. (...) Podsumowując, Ukraina może stracić swą historyczną szansę (zawarcia umowy stowarzyszeniowej z UE), za to Janukowycz zachowa Tymoszenko w więzieniu, co dla niego samego będzie równoznacznym (z zawarciem umowy stowarzyszeniowej) wydarzeniem historycznym" - napisał publicysta "Ukrainskiej Prawdy".