"Dalsze pozostawanie Janukowycza na stanowisku prezydenta oraz działalność proprezydenckiej większości parlamentarnej coraz bardziej zagrażają bezpieczeństwu narodowemu i istnieniu Ukrainy jako niepodległego państwa" - czytamy w opublikowanym w piątek apelu opozycyjnego parlamentarnego Bloku Julii Tymoszenko.
Ugrupowanie byłej premier podkreśliło, że w ciągu dwóch lat prezydentury Janukowycza dwukrotnie wzrosły ceny artykułów spożywczych i opłaty komunalne, podniesiono wiek emerytalny oraz zamrożono ulgi socjalne dla ratowników likwidujących skutki katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu i weteranów wojny w Afganistanie.
Blok Tymoszenko zarzucił władzom, iż doprowadziły do pogorszenia klimatu inwestycyjnego i poważnie utrudniły prowadzenie biznesu. Ugrupowanie zwróciło uwagę, że wysokość łapówek wręczanych urzędnikom bije dziś wszelkie rekordy, a państwo balansuje na krawędzi bankructwa.
"Janukowycz jest przy tym jednym z najdroższych (w utrzymaniu - PAP) prezydentów świata. Oficjalne wydatki na jeden dzień jego pracy wynoszą tyle, ile w ciągu miesiąca zarabia 675 Ukraińców. W rankingu najbogatszych obywateli Ukrainy znalazła się rodzina i najbliższe otoczenie Janukowycza, a co czwarta wymieniona w nim osoba jest członkiem (rządzącej - PAP) Partii Regionów" - głosi apel.
Zdaniem Bloku Julii Tymoszenko jedynym sposobem ratowania zagrożonej międzynarodową izolacją i bankructwem Ukrainy są uczciwe przedterminowe wybory prezydenckie i parlamentarne.
"Do Europy bez Janukowycza!" - głosi odezwa.
W ostatnim czasie na Ukrainie dochodzi do protestów ludzi niezadowolonych z polityki władz
Julia Tymoszenko została skazana na 7 lat więzienia za podpisanie w 2009 r. umów gazowych z Rosją. Zarówno jej zwolennicy, jak i Unia Europejska uznają, że wyrok ten był motywowany politycznie. Była premier była najważniejszą konkurentką Janukowycza w wyborach prezydenckich na początku ubiegłego roku.
Bruksela chce, by obecne władze Ukrainy zweryfikowały wyrok wobec Tymoszenko, by mogła ona powrócić do życia politycznego. Zdaniem UE decyzje o charakterze politycznym - a taką decyzją było zawarcie kontraktów gazowych z Rosją - powinni oceniać wyborcy, a nie sądy.
W ostatnim czasie na Ukrainie dochodzi do protestów ludzi niezadowolonych z polityki władz. W czwartek przed parlamentem w Kijowie zebrało się ok. 3 tys. osób domagających się rozwiązania parlamentu, zachowania ulg socjalnych oraz lepszych warunków pracy dla małego i średniego biznesu.
Podobne akcje odbyły się tego dnia w 18 miastach Ukrainy. Około 1,5 tys. osób protestowało w Doniecku na wschodzie kraju, skąd swą karierę polityczną zaczynał prezydent Janukowycz.