Wystarczy jedna absurdalna decyzja administracyjna, by firmy straciły miliony złotych.
Burmistrz podwarszawskiego Raszyna zakazuje ciężarówkom dojeżdżania do firm produkcyjnych. Nie przejmuje się, że dla przedsiębiorców oznacza to bankructwo.
Sprawa rozpoczęła się 5 lipca. Burmistrz Raszyna Andrzej Zaręba z PiS przejeżdżał tego dnia świeżo wyremontowaną ulicą 19 Kwietnia. Drogę zatarasował mu tir skręcający do magazynów firmy Formika. – Wójt wysiadł z samochodu i zaczął krzyczeć na jednego z naszych pracowników. Potem wsiadł do auta i odjechał, a po kilku dniach otrzymaliśmy pismo z gminy z informacją, że na drodze wprowadzone zostanie ograniczenie tonażowe – poruszać się po niej będą mogły wyłącznie pojazdy o wadze maksymalnie 10 ton – relacjonuje Piotr Dębicki, wiceprezes Formiki, która produkuje opakowania.
Formika zatrudnia 110 osób. W ciągu ostatnich pięciu lat zapłaciła kilkadziesiąt milionów złotych podatków. Pod jej zakłady tygodniowo podjeżdża pięć tirów. Dębicki tłumaczy, że decyzja burmistrza ograniczy konkurencyjność firmy, doprowadzi do spadku obrotów, a w efekcie – do zwolnień. Finansowo ucierpi nie tylko przedsiębiorstwo, lecz cała gmina.
W bezpośrednim sąsiedztwie Formiki działa kilkanaście podobnych podmiotów, które zatrudniają ponad 500 osób i odprowadzają do budżetu 20 – 30 mln zł podatków rocznie. Wszystkie ucierpią ma ograniczeniu tonażu.
To jednak do burmistrza Raszyna nie przemawia. Według relacji przedsiębiorców 12 sierpnia na spotkaniu w urzędzie gminy miał powiedzieć, że nie interesuje go, ile płacą podatków i ile osób zatrudniają. Dla niego ważniejsza jest babcia, która ma 800 zł emerytury.
Na drugie spotkanie burmistrz w ogóle nie przyszedł. W piśmie wysłanym do przedsiębiorców stwierdził, że nie pozwalają mu na to obowiązki służbowe. Jednocześnie podał oficjalny powód zmian w organizacji ruchu na ul. 19 Kwietnia. „Ograniczenie tonażu zostanie wprowadzone ze względów społecznych oraz ze względu na zapisy w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego. Teren ten jest przeznaczony pod budownictwo jednorodzinne i usługi”.
Tyle że pierwsze firmy powstawały tu na początku lat 80. Pierwsze domy pojawiły się dekadę później. – Ludziom, którzy budowali się w okolicy, nie przeszkadzało, że przejeżdżają tędy tiry i że będą mieli za sąsiadów zakłady. Ówczesne plany zagospodarowania nie mówiły o tym, że dopuszczalna jest tylko zabudowa jednorodzinna – zwracają uwagę przedsiębiorcy.
MPZP zmieniono pięć lat temu, a tym samym ul. 19 Kwietnia stała się drogą lokalną. – Nie zmienia się reguł w czasie gry. My tu jesteśmy od 20 lat, a większość mieszkańców od kilku – mówi Dębicki.
Jednak gmina stoi na swoim. – Można zmienić sposób obsługi zakładów, np. używając pojazdów o mniejszej ładowności, które nie niszczyłyby drogi, mogłyby wjeżdżać na zaplecze zakładów i tam dokonywać rozładunku – proponuje burmistrz Zaręba.
Ale takie rozwiązanie dla przedsiębiorców jest nie do przyjęcia, bo żadnemu kontrahentowi nie będzie się opłacało dostarczać towarów busem. Firmy będą musiały wynająć magazyny w innym miejscu i tam rozładują tiry. Stamtąd towar będzie dostarczany do zakładów mniejszymi samochodami. Przedsiębiorcy wyliczyli, że takie rozwiązanie każdego z nich kosztowałoby dodatkowo 0,5 – 1 mln zł rocznie.
W sprawie oznakowania dróg lokalnych burmistrz ma absolutną autonomię. Jedyne co w tej sytuacji pozostaje przedsiębiorcom, to wytoczenie gminie procesu cywilnego i domaganie się odszkodowania za straty. Ten jednak będzie się ciągnął kilka lat – i nawet jeżeli biznes wygra, odszkodowanie wypłaci samorząd, nie burmistrz.