Z informacji PAP wynika, że zarówno w 2009 r., jak i w roku obecnym, żadne premie dla członków prezydium Senatu nie zostały przyznane.
Marszałek Borusewicz otrzymał w 2010 r. dwie nagrody po ponad 18 tys. zł (150 proc. miesięcznego wynagrodzenia) oraz jedną w wysokości miesięcznego uposażenia parlamentarzysty wynikającego ze stosunku pracy, czyli 12365,30 zł.
Wicemarszałkowi Markowi Ziółkowskiemu i Zbigniewowi Romaszewskiemu przyznano w ubiegłym roku trzy nagrody po 12365,30 zł. Grażyna Sztark, która została wicemarszałkiem po śmierci w katastrofie smoleńskiej Krystyny Bochenek, otrzymała jedną premię, także w wysokości miesięcznego uposażenia.
Zgodnie z ustawą o pracownikach urzędów państwowych, nagrody są przyznawane z funduszu nagród, który jest w każdym budżecie kancelarii zarówno Sejmu, jak i Senatu.
W środę "Super Express" napisał o nagrodach dla marszałka i wicemarszałków Sejmu. Według gazety obecny prezydent Bronisław Komorowski w ostatnim dniu pełnienia funkcji marszałka Sejmu dostał nagrodę w wysokości 22 tys. zł. "Wicemarszałkowie, którzy razem z nim przyznawali sobie premie, też zgarnęli po kilkadziesiąt tysięcy złotych" - podaje "SE".
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna pytany o tę sprawę podkreślił, że nagrody są przyznawane z funduszu nagród, który jest w każdym budżecie Kancelarii Sejmu. "Te nagrody są takie same jak wcześniej. Zostały otrzymane w takim samym wymiarze, jak w poprzednim roku" - tłumaczył Schetyna.
Jak mówił, były to nagrody "przede wszystkim dla tych, którzy pracowali ciężko (...) po katastrofie smoleńskiej". "Tę propozycję zastałem i ją akceptuję" - powiedział Schetyna, który zastąpił Komorowskiego na stanowisku marszałka Sejmu.
Dodał, że jest otwarty na ewentualne zmiany w przepisach dotyczących przyznawania nagród, aby - jak mówił - procedury te były bardziej obiektywne.