Janusz Palikot pytany o niską frekwencję w prawyborach PO, która sięgnęła 47,47 proc. powiedział, że "nie ocenia tego jako bardzo złego wyniku", a jako wynik niezadowalający". Stwierdził też, że odpowiedzialny za to jest sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna.
"Albo ludzie są nauczeni zachowań aktywnych wewnątrz partii, albo nie. Jeśli są nauczeni, to stawiają się do prawyborów. Jest to pytanie do sekretarza generalnego o wyjaśnienia, przedstawienia powodów dlaczego tak się stało. To jest też pytanie do władz partii, jak temu przeciwdziałać" - dodał.
Wcześniej podczas audycji zaznaczył, że "jest pewien, iż kongres wyciągnie wnioski z tej frekwencji". Pytany o konsekwencje, jakie powinny być wyciągnięte w stosunku do Schetyny, dodał: "Moim zadaniem nie nadaje się na sekretarza generalnego partii. Dlatego właśnie, że ta frekwencja, która powinna być ambicją Platformy Obywatelskiej, sekretarza generalnego - powinna być w granicy siedemdziesięciu kilku proc, a nie 50 proc." - dodał.
"Schetyna powinien kandydować i nie powinien stchórzyć"
Zaznaczył również, że jeśli będą zapowiedziane przez premiera prawybory na szefa partii, Schetyna powinien kandydować i "nie powinien stchórzyć".
Według Palikota to Schetyna jest też najbardziej prawdopodobnym następcą Komorowskiego na stanowisku marszałka Sejmu. W rozmowie z dziennikarzami ocenił, że Komorowski będzie pełnił tę funkcją "do momentu realnych wyborów prezydenckich, czyli do września".
"Dlaczego Schetyna? To dla niego duży awans za zasługi dla partii; po tylu latach objęcie tak ważnej funkcji. Duży awans ale też decyzja o tym, by nie pełnił dalej funkcji sekretarza generalnego partii" - powiedział Palikot.
W sobotę ogłoszone zostały wyniki prawyborów w PO. Wygrał marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, uzyskując 68,5 proc. głosów. Jego rywal szef MSZ Radosław Sikorski uzyskał 31,5 proc.