– Nikt nie zwrócił się do CBA o kontrolowanie tego przetargu. Mnie do głowy by nie przyszło, że tam może dojść do przestępstwa. Absolutnie nie miałem stanowić żadnej tarczy antykorupcyjnej – mówił Kamiński podczas wtorkowej wizyty w TVN24.
Ale co innego wynika z pisma ministra Jacka Cichockiego z Kancelarii Premiera skierowanego 1 grudnia 2008 r. właśnie do Kamińskiego, które poleca CBA obserwować m.in. sprzedaż stoczni.
– Zgodnie z poleceniem premiera Donalda Tuska tarcza antykorupcyjna ma osłaniać przed korupcją procesy prywatyzacyjne podmiotów z udziałem Skarbu Państwa, w tym inwestycje Euro 2012 oraz prywatyzację polskich stoczni – przyznaje Małgorzata Matuszak z wydziału komunikacji społecznej CBA.
Nie jest jasne, czemu Mariusz Kamiński publicznie twierdzi co innego. Pewne jest jednak, że pismo dotarło do jego sekretariatu. Wczoraj nie udało nam się skontaktować z byłym szefem CBA – jego telefon milczał.
– Nie wiem, dlaczego pan Kamiński mija się z prawdą, ale takie pytanie trzeba postawić – mówił wczoraj szef klubu PO Grzegorz Schetyna.
Pewien trop może podsunąć lektura pisma ministra Cichockiego. Zobowiązuje on CBA do przekazywania „materiałów informacyjnych będących wynikiem sprawdzeń” do kancelarii premiera. Co to oznacza?
– Kamiński znacznie wcześniej niż w październiku powinien poinformować premiera o podejrzeniach CBA, że w rzeczywistości nie ma żadnego „katarskiego inwestora” dla stoczni, a jedyny zainteresowany to handlarz bronią, Libańczyk Abdul Rahman El-Assir – komentuje urzędnik z kancelarii premiera.
Czytaj więcej na dziennik.pl.