Wszystko wskazuje na to, że rusza procedura sankcji wobec wysokich urzędników państwa białoruskiego; jest nacisk, by zmaterializować je jak najszybciej - podkreślił w piątek w Berlinie szef MSZ Zbigniew Rau po dwudniowym nieformalnym spotkaniu szefów dyplomacji państw UE.

W spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw UE, które odbyło się w formule Gymnich, czyli bez podejmowania wiążących konkluzji, polski minister spraw zagranicznych uczestniczył od czwartku. Była to pierwsza podróż zagraniczna Raua jako szefa polskiej dyplomacji.

"Nikt nikogo nie musiał przekonywać, że ta stale pogarszająca się sytuacja na Białorusi jednoznacznie wymaga wielopłaszczyznowej reakcji Unii Europejskiej. Jesteśmy gotowi przygotować z jednej strony, i ten proces już się zaczął, sankcje, a z drugiej strony taki pakiet unijny dla społeczeństwa białoruskiego" - powiedział Rau, który spotkał się z dziennikarzami przy berlińskim oddziale Instytutu Pileckiego.

Podkreślił przy tym, że mimo iż OBWE (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) zaapelowała w piątek o rozmowy przy jej udziale władz w Mińsku z opozycją, to jednak białoruskie władze się na to nie zgodziły.

"No więc wszystko wskazuje na to, że - tak jak postanowiliśmy - rusza ta procedura sankcji i nie kryję się z tym, że jest silny nacisk przede wszystkim państw naszego regionu, ale nie tylko, bo także Włoch, Danii, żeby te sankcje zmaterializować jak najszybciej" - mówił Rau.

Dopytywany, na czym sankcje miałyby polegać, odpowiedział, że "to mają być sankcje natury personalnej". "Zakaz wjazdu do Unii Europejskiej i adresatami tych sankcji będą wysocy urzędnicy państwa białoruskiego, na których ciąży odpowiedzialność za te okrucieństwa, które miały miejsce" - wyjaśnił.

"Także pewnie i (za) fałszowanie wyborów, ale przede wszystkim, ponieważ tu mamy ewidentnie do czynienia z ofiarami tych wydarzeń, więc przede wszystkim rzecz będzie dotyczyć tych, którzy dopuścili się tych haniebnych czynów" - mówił.

Dopytywany, czy unijne sankcje powinny objąć sprawującego władzę w Białorusi Alaksandra Łukaszenkę, minister odpowiedział, że nie chce tej sprawy przesądzać, ale powtórzył, że będą one dotyczyć wysokich przedstawicieli państwa białoruskiego. "Celem tych sankcji jest dobro rodzącego się społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi i umożliwienie procesu takiej transformacji, która będzie odpowiadać oczekiwaniom białoruskiego społeczeństwa" - mówił.

"To, co obecnie pokazują nam Białorusini jest dowodem ogromnej dojrzałości politycznej, troski obywatelskiej. A wszystko to wynika z głębokiego przekonania, że wartości, które nam tutaj w Unii Europejskiej są bardzo bliskie, a więc prawa człowieka, demokracja, rządy prawa, są nie tylko bardzo bliskie Białorusinom, ale oni w sposób pełen determinacji są gotowi o nie walczyć we własnym kraju" - zaznaczył Rau.

Szef MSZ podkreślił, że lista przedstawicieli władz Białorusi, którzy mają być objęci sankcjami, nie jest zamknięta.

"Po prostu uruchamiamy takie procedury, a zależnie od rozwoju wypadków ona (lista) oczywiście będzie rosła, więc sądzę, że atutem tego rozwiązania jest to, co można nazwać elastycznością strony unijnej w tej kwestii" - wyjaśnił Rau.

Minister pytany o piątkową wypowiedź prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, który zasugerował ograniczenie tranzytu przez Białoruś dla krajów zachodnich, m.in. Polski i Litwy, odpowiedział, że nie zasługuje ona na komentarz ze względu na powagę sytuacji w Białorusi.

Szef MSZ był też pytany o jego piątkowe bilateralne spotkanie ze swoim niemieckim odpowiednikiem Heiko Massem i o to, czy była poruszana sprawa powołania nowego ambasadora Niemiec w Polsce. "Poruszaliśmy wiele kwestii, ale wielką cnotą dyplomacji jest dyskrecja" - odpowiedział. Dopytywany, czy będzie niemiecki ambasador w Polsce odpowiedział, że "oczywiście, że będzie - zawsze był i będzie".

"Procedury miały miejsce zgodnie z Konwencją Wiedeńską, zgodnie z dobrymi obyczajami dyplomatycznymi; może rzecz dość długo się przeciągała, ale takie sprawy się zdarzają, także proszę o wyrozumiałość" - dodał Rau.

"Rozmawialiśmy (z Heiko Massem) o stosunkach dwustronnych. Mamy całą paletę spraw do załatwienia, które z dużym sukcesem prowadził z polskiej strony mój poprzednik pan prof. Czaputowicz. Mamy kontynuację relacji z Republiką Federalną - to właśnie potwierdziliśmy. Umówiliśmy się na moją wizytę stosunkowo szybko, potem spodziewamy się, pewnie pół roku później, wizyty pana ministra Massa w Warszawie" - mówił Rau.

Dodał też, że jednym z tematów rozmowy z niemieckim szefem MSZ było upamiętnienie polskich ofiar II wojny światowej i niemieckiej okupacji.

Poza sytuacją na Białorusi, gdzie obywatele masowo protestują przeciwko sfałszowanym wynikom wyborów prezydenckich szefowie dyplomacji państw UE omawiali także relacje z Rosją - po pojawieniu się zarzutu o próbie otrucia Aleksieja Nawalnego, jednego z najważniejszych rosyjskich opozycjonistów i czołowego krytyka polityki Kremla. Innymi tematami spotkania ministrów w Berlinie były relacje UE z Turcją i wpływ pandemii koronawirusa na stosunki międzynarodowe.

Spotkania w formacie Gymnich odbywają się dwa razy w roku, a ich gospodarzem jest kraj sprawujący prezydencję w Radzie UE.

To nieformalne spotkania ministrów zagranicznych UE, dlatego ministrowie nie podejmą w trakcie dwudniowych rozmów w Berlinie żadnych formalnych decyzji, nie przyjmą aktów prawnych ani konkluzji, które zwykle stanowią sygnał i kierunek dla decyzji podejmowanych następnie na szczytach UE. Stwarza to okazję do bardziej otwartej dyskusji i refleksji o charakterze strategicznym, ułatwiającej późniejsze wypracowywanie konsensusu na forum UE. Nazwa Gymnich pochodzi od położonego nieopodal Bonn zamku, na którym w 1974 r. odbyły się po raz pierwszy rozmowy w tej formule.