Dla władz w Nur-Sułtanie to poważny problem wizerunkowy.
Dunganie to niewielki, liczący 110 tys. ludzi naród spokrewniony z Chińczykami. Choć wyznają islam, zachowali tradycje i język z rodziny chińsko-tybetańskiej. Większość z nich mieszka w Kazachstanie i Kirgistanie. W nocy z piątku na sobotę wioska Masanczi, uznawana za nieformalną stolicę kazachskich Dunganów, została zaatakowana.
W zamieszkach zginęło 10 osób, a 170 zostało rannych. W trakcie pogromu spalono kilkadziesiąt domów, sklepów i samochodów. W sieciach społecznościowych nawoływano do atakowania Dunganów także w nieodległym Ałmaty, dawnej stolicy kraju. Na miejsce przybyło wojsko. Szef kazachskiego MSW Jerłan Turgymbajew powiedział, że za udział w zamieszkach zatrzymano 47 osób. – To nie była zwykła bójka. Przybyłe z innych wiosek bandy strzelały do miejscowych. Jak widziałem, były to głównie elementy kryminalne – mówił agencji KazTAG Chusej Daurow, szef Stowarzyszenia Dunganów Kazachstanu.