"Powiem im, że jest tylko jedna niepodważalna rzeczywistość, a jest ona taka, że przy obecnych warunkach Argentyna nie jest w stanie spłacić ciążących na niej długów" - powiedział Fernandez dziennikowi "Clarin". Zdecydowane zwycięstwo, jakie odniósł w niedawnych prawyborach nad obecnym centroprawicowym prezydentem Mauricio Macrim, uczyniło z niego faworyta październikowych wyborów powszechnych.
"Nie jest dla mnie problemem pomóc prezydentowi (Macriemu) w takim jak proponuję renegocjowaniu, ale byłbym w wielkim kłopocie, gdybym musiał wyjaśniać Funduszowi błędy prezydenta. To musiałby zrobić prezydent" - dodał Fernandez.
Określił jednocześnie jako "szkodliwe" zaciągnięcie przez Macriego w połowie 2018 roku w MFW pożyczki stand-by na kwotę 57 mld dolarów, której warunki przewidywały dokonanie znacznych cięć budżetowych. Zaznaczył, że bez tego kredytu Argentyna musiałaby zawiesić spłacanie swych długów, ale podstawą jej stosunków z MFW powinien być "szacunek", a nie "podległość".
"Musimy zrozumieć, że obecnie jesteśmy dokładnie w sytuacji technicznego bankructwa i dlatego argentyńskie obligacje mają taką wartość, jaką mają, gdyż świat wie, że nie mogą zostać wykupione. Musimy działać rozsądnie, a rozsądek mówi nam, że Argentyna musi dotrzymać swych zobowiązań" - powiedział Fernandez "Clarinowi".
Jego wygrana w prawyborach w dniu 11 sierpnia wstrząsnęła argentyńskim rynkiem finansowym, który obawia się, że nowy prezydent mógłby rozluźnić dyscyplinę budżetową. Kurs argentyńskiego peso wobec dolara obniżył się w ciągu ostatniego tygodnia o 17,58 proc. - z 45,33 peso za dolara przed prawyborami do 55 peso w piątek. Trendu tego nie powstrzymała interwencyjna sprzedaż dolarów z rezerw banku centralnego, a wskaźnik rocznej inflacji przekroczył 50 proc.