W sobotę strona rządowa zaproponowała centralom związkowym kolejne spotkanie dotyczące sytuacji w oświacie. Rozmowy mają być kontynuowane w niedzielę o godz. 19 w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie.
Elbanowska mówiła w niedzielę w Radiu Zet, że w tym konflikcie kibicuje dzieciom. "Obawiam się, że cała ta rozmowa nie przyniesie rozwiązania, które będzie dla nich korzystne" - oceniła. Jej zdaniem, mimo niedzielnych rozmów, strajk nauczycieli odbędzie się.
"Jak słucham pana Broniarza, to mam wrażenie, że on idzie na udry, że on chce nam jak najbardziej dopiec, żebyśmy my, jako rodzice, jako dzieci najbardziej odczuli ten strajk, żebyśmy przeżyli to na sobie (...). Broniarz to osoba wyjątkowo konfliktowa i wszystko zaognia. Jego postawa nie pomaga w całej tej sprawie" - mówiła. "Myślę, że nie ma szans na porozumienie" - dodała.
Jak podkreśliła Elbanowska, strajk nauczycieli w czasie egzaminów nie podniesie prestiżu tego zawodu, a będzie tworzył jeszcze większe antagonizmy. "Do konsensusu nie dojdzie się stawiając wszystkich pod ścianą" - stwierdziła.
Elbanowska przyznała, że solidaryzuje się z nauczycielami i jest świadoma tego, że zarabiają oni za mało. "Z drugiej strony, pytam się, o co jest ten strajk? Czy on jest tylko o pieniądze? Bo na to wygląda. Chciałabym dowiedzieć się, co te pieniądze, które nauczyciele dostaną w podwyżkach, zmienią dla mojego dziecka, w czym poprawi się edukacja moich dzieci" - pytała.
"Biorąc pod uwagę demografię i to, że polscy nauczyciele przy tablicy pracują najmniej w Europie, to pojawia się pytanie, czy nie szukać takich rozwiązań, które będą sprawiały, że w szkole zostaną najlepsi (nauczyciele), a nie, że wszyscy zostaną, bo tak chce pan Broniarz" - mówiła. Zdaniem Elbanowskiej, Broniarz nie zgadza się na propozycję rządu dotyczącą podniesienia pensum, bo może ona doprowadzić do zwolnień nauczycieli. Takie stanowisko Broniarza - w jej ocenie - oznacza, że w tym sporze "dzieci są wtórne".
Elbanowska postulowała też ograniczenie szkolnej biurokracji i "papierologii" nauczycieli.
Rządowe propozycje dla nauczycieli to w sumie prawie 15 proc. podwyżki w 2019 r. (9,6 proc. podwyżki we wrześniu plus wypłacona już 5-procentowa podwyżka od stycznia), skrócenie stażu, ustalenie kwoty dodatku za wychowawstwo na poziomie nie mniejszym niż 300 zł, zmiana w systemie oceniania nauczycieli i zmniejszenie biurokracji.
Rząd przedstawił także nowy kontrakt społeczny dla grupy zawodowej nauczycieli, obejmujący podwyżki i zmianę warunków pracy. Nauczyciel dyplomowany po wprowadzeniu zmian otrzymałby w kolejnych latach, w wariancie pensum 22 h w 2020 – 6128 zł, 2021 – 6653 zł, 2022 – 7179 zł, 2023 – 7704 zł. W przypadku ustalenia pensum na poziomie 24 h (poziom średniej OECD) nauczyciel dyplomowany mógłby liczyć średnio na następujący wzrost wynagrodzenia 2020 – 6335 zł, 2021 – 7434 zł, 2022 – 7800 zł, 2023 – 8100 zł. Zwiększenie pensum byłoby kroczące i obejmowało cykliczne jego podnoszenie co roku, wraz z przyznaną podwyżką, aż do osiągnięcia pułapu 22 (lub 24) godzin przy tablicy w 2023 roku. Założenia obejmują także prognozę naturalnych odejść nauczycieli z zawodu (m.in. w związku z emeryturą). Średnia odejść z lat 2010-2018 wynosi w granicach 25-30 tys. rocznie, a 80 proc. odchodzących nauczycieli nie jest zastępowana. Rząd ocenia, że szacunki sugerują, że pozwala to na wprowadzenie zmian bez jakiejkolwiek dodatkowej redukcji kadry.
FZZ i ZNP w trakcie negocjacji zmodyfikowały oczekiwania (początkowo upominały się o tysiąc zł podwyżki) i obecnie postulują 30 proc. podwyżki rozłożonej na dwie tury – 15 proc. od 1 stycznia i 15 proc. od 1 września br. Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" negocjowała: podwyżkę wynagrodzeń w wysokości 15 proc. od stycznia 2019 r.; zmianę systemu wynagradzania (według którego pensje nauczycieli byłyby bezpośrednio powiązane z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej; nowy system powinien obowiązywać już od przyszłego roku), a także wycofanie się z niekorzystnych przepisów dotyczących awansu zawodowego i oceny pracy nauczycieli.
ZNP i FZZ od stycznia prowadzą procedury sporu zbiorowego, przeprowadziły referenda strajkowe. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia z rządem, to 8 kwietnia rozpocznie się bezterminowy strajk. Termin zapowiedzianego protestu zbiega się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia – egzamin ósmoklasisty, a 6 maja powinny rozpocząć się matury.