W śledztwie dotyczącego fałszowania podpisów na listach Młodzieży Wszechpolskiej doszło to poważnych uchybień; będą analizowane przyczyny przewlekłego prowadzenia tej sprawy; zostaną też wyciągnięte konsekwencje personalne - powiedział w poniedziałek szef MS Zbigniew Ziobro.



W sobotę "Superwizjer" TVN24 wyemitował reportaż dotyczący śledztwa w sprawie fałszowana podpisów pod poparciem kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej (startowali z Komitetu Wyborczego Wyborców Ruch Narodowy) przed wyborami samorządowymi w 2014 roku. Wówczas prezesem tej organizacji był Adam Andruszkiewicz, obecny wiceminister cyfryzacji.

Prokuratura Krajowa przekazała w sobotę PAP, że trwa postępowanie dyscyplinarne dot. zbyt opieszałego prowadzenia przez białostockich prokuratorów tego śledztwa oraz roli, jaką miałby w tej sprawie odegrać Adam Andruszkiewicz.

Ziobro, pytany w Kielcach o to postępowanie przypomniał, że zostało ono wszczęte na ok 1,5 roku zanim został Prokuratorem Generalnym. "Na podstawie analizy jaką dokonała Prokuratura Krajowa, pierwsze 1,5 roku tego postępowania, to wystarczający czas, by sprawę wyjaśnić" - dodał szef MS. Zaznaczył, że zgodnie z przekazanymi mu ustaleniami, już na początku 2016 roku "istniał materiał dowodowy (...) który pozwalał na powołanie biegłych i ustalenie istotnych okoliczności, które miałyby znaczenia dla finalizacji tej spawy w takim lub innym kierunku".

W ocenie Ziobry, w tej sprawie "z całą pewnością doszło do poważnych uchybień związanych z przewlekłością postępowania". "Dlatego też po analizie sprawy dokonanej (...) przez Prokuraturę Krajową, doszło do wskazania wytycznych. W związku z brakiem ich realizacji, zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak wystąpił z wnioskiem o wszczęcie postępowań wyjaśniających, a w konsekwencji dyscyplinarnych, wobec tych, którzy dopuścili się daleko idących zaniechań w tym postępowaniu" - oświadczył minister.

Zapewnił, że przyczyny przewlekłości śledztwa będą "rzetelnie analizowane", a wobec osób, które dopuściły się uchybień, zostaną wyciągnięte "konsekwencje personalne".

Jak dodał, zamierza "+naciskać+ by postępowanie ws. fałszowania podpisów było sprawnie prowadzone. "Z całą pewnością ta sprawa zostanie przekazana, jeśli już nie została przekazana do prowadzenia innej prokuraturze, po to aby ta w sposób dynamiczny realizowała czynności procesowe, które są niezbędne w tym postępowaniu" - oświadczył.

Ziobro został spytany czy w momencie mianowania Andruszkiewicza na wiceministra cyfryzacji pod koniec ubiegłego roku, poinformował premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że jest prowadzone śledztwo w sprawie, która dotyczy nowo powołanego członka rządu. "O tym, że pan Andruszkiewicz został powołany na funkcję wiceministra dowiedziałem się z mediów. Nie ma takiej procedury, aby z Prokuratorem Generalnym konsultować te lub inne kandydatury na wiceministrów" - odparł.

Rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik zaznaczyła w sobotę rozmowie z PAP, że postępowanie dyscyplinarne w białostockiej prokuraturze wszczęto w wyniku kontroli przeprowadzonej w ubiegłym roku przez Prokuraturę Krajową. "Badając akta śledztwa, które trwa od 2014 roku, Prokuratura Krajowa stwierdziła niezasadną zwłokę w prowadzeniu postępowania i w zbieraniu dowodów. Prowadzący śledztwo nie przeprowadzili wielu ważnych czynności dowodowych, na które wielokrotnie wskazywali im zwierzchnicy" - dodała Bialik.

Jednym z zarzutów PK wobec prowadzących śledztwo - poinformowała rzeczniczka - jest to, że nie zlecili oni grafologowi porównania próbek pisma posła Andruszkiewicza, którymi prokuratura dysponuje, ze sfałszowanymi podpisami na listach wyborczych. Zdaniem PK, takie badanie pomogłoby ustalić, czy Andruszkiewicz mógł dopuścić się fałszerstw.

"W konkluzji kontroli Prokuratura Krajowa uznała, że śledztwo było prowadzone nieudolnie, opieszale, bez koncepcji oraz z oczywistym naruszeniem zasad koncentracji materiału dowodowego i ekonomiki procesowej. Na przyspieszenie śledztwa nie wpływały kolejne interwencji prokuratur wyższego szczebla – Regionalnej i Krajowej" - dodała Bialik.

W wydanym w niedzielę oświadczeniu, Andruszkiewicz zapewnił, że nigdy "nie fałszował, ani nie kazał fałszować podpisów". "Rzekome oskarżanie mnie przez jednego z podejrzanych jest nieprawdziwe, co udowodnię przed sądem" - podkreślił.