Igor Tuleya to sędzia, który występuje w kontekście uprawomocnienia organizacji oświadczającej, że będzie w swojej działalności łamała prawo; to kwalifikuje się do postępowań wyjaśniających - powiedział w niedzielę w TVP prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy.

W czwartek na profilu facebookowym Obywateli RP umieszczono film relacjonujący spotkanie z sędzią Tuleyą pt. "Przywrócić godność prawu". Igor Tuleya odnosi się do wyroku uniewinniającego w sprawie żony prezydenta Poznania Joanny Jaśkowiak, która publicznie użyła słów "jestem wk...wiona".

"Owszem, zostało użyte wulgarne słowo, ale cała ta sytuacja, to co się dzieje w kraju, może tłumaczyć użycie tego słowa" - powiedział Tuleya podczas spotkania. "Sędzia wskazywał na to, że jest naruszana konstytucja, że jest niszczony system sprawiedliwości i przyjął, że nawet publiczne użycie takiego słowa może być społecznie usprawiedliwione" - powiedział Tuleya.

Jak podkreślił Andrzej Zybertowicz, "Igor Tuleya miał w tle baner organizacji pod nazwą Obywatele RP, która to organizacja publicznie zapowiedziała, że będzie łamała prawo".

"Czy sędzia Tuleya jest świadomy, czy ta organizacja, która to spotkanie zainicjowała, czy on jej był gościem, czy tylko jej baner był z tyłu?. Bo jeśli tak, to ta sprawa kwalifikuje się moim zdaniem do jakichś postępowań wyjaśniających" - zaznaczył.

"Igor Tuleya to sędzia, który występuje w kontekście uprawomocnienia organizacji oświadczającej, że będzie w swojej działalności łamała prawo; to kwalifikuje się do postępowań wyjaśniających" - dodał.

Żona prezydenta Poznania użyła wulgarnego słowa w przemówieniu wygłoszonym podczas demonstracji 8 marca 2017 roku. Po tej wypowiedzi anonimowa osoba zgłosiła sprawę policji. W maju tego roku sąd rejonowy uznał Jaśkowiak winną popełnienia wykroczenia i wymierzył 1000 zł grzywny.

Kobieta odwołała się od wyroku. W poniedziałek sąd uniewinnił ją od zarzuconego wykroczenia. W uzasadnieniu sędzia Sławomir Jęksa, uznał, że czyn "z punktu widzenia przesłanek przedmiotowych i podmiotowych nie jest poważny". Jak dodał, sama wypowiedź została błędnie oceniona przez sąd pierwszej instancji, bo "w oderwaniu od obecnej sytuacji politycznej".