"Uraz Bieleckiego niegroźny, Adam czuje się dobrze" - poinformował kierownik wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki, potwierdzając wcześniejszą informację przekazaną PAP przez szefa komitetu organizacyjnego narodowej ekspedycji na niezdobyty zimą szczyt w Karakorum.

W oficjalnym komunikacie projektu Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera napisano, że "podczas podchodzenia do obozu C1, na wysokości 5800 m, samoistnie spadający kamień uderzył Adama Bieleckiego w głowę. Mimo posiadania kasku doznał obrażeń czoła oraz nosa. Po zejściu do bazy w towarzystwie tragarzy wysokościowych został poddany zabiegom zabezpieczenia ran poprzez zszycie".

Jak zaznaczono, zabieg wykonali uczestnicy wyprawy przy bezpośredniej wideokonsultacji z lekarzem i himalaistą Robertem Szymczakiem, pracującym w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym w Gdańsku.

"Adam czuje się dobrze i nie ma żadnego zagrożenia życia. Mamy nadzieję, że szybko wróci do pełni sił" - poinformowano w komunikacie.

Wielicki podkreślił, że "żadne szczegóły wydarzenia nie będą udzielane bez zgody poszkodowanego".

Dodał, że silny wiatr na górze nie pozwala na założenie obozu trzeciego na wysokości około 7000 m. Według prognoz miała nastąpić poprawa pogody, a jest gorzej. W obozie pierwszym (5950 m) nocować będzie z środy na czwartek jedynie Janusz Gołąb, pozostali uczestnicy są w bazie.

"Eh, było blisko. Kilkadziesiąt metrów pod obozem pierwszym dostałem w głowę dużym kamieniem. Skończyło się na złamanym nosie i sześciu szwach, które profesjonalnie założyli Piotrek Tomala i Marek Chmielarski pod kierunkiem telefonicznych porad Roberta Szymczaka. Za parę dni powinienem być w pełni formy" - napisał na Facebooku.