Nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek nadużycia, szczególnie w policji; liczę, że sprawa zostanie wyjaśniona – powiedział szef MSWiA Mariusz Błaszczak, pytany o dwoje policjantów z Zabrza, którzy targnęli się na życie po tym, jak sąd zdecydował o ich aresztowaniu.

"Nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek nadużycia, szczególnie jeśli chodzi o policję. Służby muszą być wolne od tego rodzaju spraw. Wszystko w ręku wymiaru sprawiedliwości. Liczę, że ta sprawa zostanie rozstrzygnięta przed sądem" – powiedział Błaszczak podczas wizyty w Poznaniu.

Chodzi o dwoje policjantów z komisariatu V Zabrzu – zastępcę komendanta tej jednostki Tamarę C.K. i jej podwładnego Łukasza Ch. Próbowali popełnić samobójstwo, gdy sąd zdecydował, że mają trafić do aresztu. Gliwicka prokuratura zarzuca im m.in. przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków.

"Śledztwo dotyczy nieprawidłowości, jakie zostały ujawnione w sprawach prowadzonych w Komisariacie V Policji, a zwłaszcza doprowadzenia do bezpodstawnego dwukrotnego zwolnienia sprawcy przestępstwa" - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.

Jak podaje prokuratura, policjantom przedstawiono zarzuty z art. 231 Kodeksu karnego ( przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków) oraz art. 271 (poświadczenie nieprawdy w dokumentach), 224 (wywieranie wpływu na czynności urzędowe organu administracji) i 239 kk (utrudnianie postępowania karnego).

Według lokalnej prasy, w maju policjanci mieli utrudniać śledztwo w sprawie pobicia, co skutkowało dwukrotnym zwolnieniem podejrzanego o mężczyzny związanego ze środowiskiem pseudokibiców Górnika Zabrze. Policjanci zostali zatrzymani w sierpniu przez Biuro Spraw Wewnętrznych. Po przedstawieniu zarzutów prokuratura wystąpiła o ich aresztowanie. Sąd rejonowy nie uwzględnił tego wniosku.

Prokuratura złożyła zażalenie. Rozpoznający je sąd okręgowy w ostatni poniedziałek zdecydował, że podejrzani mają jednak trafić do aresztu. Kilka godzin później policjantka próbowała się otruć, a jej kolega powiesić; oboje udało się uratować, trafili do szpitali - podała śląska prasa.