Sąd Okręgowy w Białymstoku nie będzie rozpatrywał protestów związanych z przeprowadzonym w województwie podlaskim referendum ws. budowy regionalnego lotniska. Wpłynęły dwa takie protesty, ale ich autorzy nie uzupełnili w terminie braków formalnych.

Referendum odbyło się 15 stycznia; z powodu zbyt niskiej frekwencji było nieważne. Mieszkańcy odpowiadali na pytanie, czy są za czy przeciw, budowie regionalnego lotniska.

Zgodnie z ustawą o referendum lokalnym, w terminie siedmiu dni od podania do wiadomości publicznej jego wyników, każdy uprawniony do głosowania mógł wnieść protest, jeżeli - w jego ocenie - doszło do naruszenia przepisów ustawy, a naruszenie to mogło wywrzeć "istotny wpływ na wynik referendum".

W ustawowym terminie do Sądu Okręgowego w Białymstoku wpłynęły dwa takie protesty. Oba miały jednak braki formalne, więc sąd wezwał strony do ich uzupełnienia.

Jak poinformował PAP we wtorek rzecznik białostockiego sądu, sędzia Wiesław Żywolewski, ponieważ w wymaganym przepisami terminie autorzy obu wniosków takich braków nie uzupełnili, w obu przypadkach wydane zostały zarządzenia o zwrocie wniosku. Zarządzenia są zaskarżalne.

Do referendum doszło z inicjatywy społecznego komitetu referendalnego, który w 2014 roku zebrał wymaganą prawem liczbę podpisów pod wnioskiem o takie głosowanie. Sejmik województwa podlaskiego ten wniosek odrzucił, ale nie zmieścił się w wymaganym prawem terminie, co komitet zaskarżył do sądu administracyjnego.

Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny zdecydował pod koniec listopada ub. roku o konieczności przeprowadzenia takiego referendum.

Za jego finansowanie i organizację odpowiadał samorząd województwa. Do jego obowiązków wymaganych prawem należało m.in. poinformowanie mieszkańców o referendum. W ramach tych działań m.in. przygotowanych zostało ponad 400 tys. ulotek referendalnych, które w formie tzw. druków bezadresowych miała do skrzynek pocztowych mieszkańców dostarczyć Poczta Polska.

Nie wszyscy takie ulotki jednak otrzymali, choć pocztowcy zapewniali samorząd, iż zlecona im usługa została zrealizowana.

W ocenie komitetu referendalnego, brak dostatecznej informacji o głosowaniu miał wpływ na frekwencję, która była kluczowa dla uznania ważności głosowania (trzeba było przekroczyć 30 proc, frekwencja wyniosła 12,96 proc.).

Po głosowaniu przedstawiciele komitetu namawiali osoby, które uważają, iż nie były dostatecznie poinformowane o referendum, do składania w sądzie protestów. Na stronie internetowej komitetu był nawet specjalny druk z treścią takiego protestu. (PAP)