Tylko zmiana przepisów umożliwiłaby osobom, które zapłaciły składki za marzec, choć przysługuje im zwolnienie, domaganie się ich zwrotu.
Tylko zmiana przepisów umożliwiłaby osobom, które zapłaciły składki za marzec, choć przysługuje im zwolnienie, domaganie się ich zwrotu.
O zwolnienie ze składek za trzy miesiące (od 1 marca do 31 maja 2020 r.) na podstawie obowiązujących od 31 marca przepisów tarczy antykryzysowej (Dz.U. z 2020 r. poz. 568) mogą ubiegać się osoby, które prowadziły pozarolniczą działalność przed 1 lutego 2020 r., opłacają składki na własne ubezpieczenie i mieszczą się w limicie przychodów (15 681 zł), oraz płatnicy składek zgłaszający do ubezpieczeń społecznych mniej niż 10 ubezpieczonych, w tym także osoby zatrudnione w firmie.
A co z przedsiębiorcami, którzy zapłacili składki za marzec, choć spełniają warunki do objęcia ich zwolnieniem? W takiej sytuacji są np. samozatrudnieni, którzy nie byli w stanie ustalić, jaki przychód uzyskali za marzec, i z ostrożności zapłacili należności do ZUS, a także osoby, które opłaciły składki za dwa miesiące z góry (luty i marzec) lub po prostu nie były świadome wykuwających się w pośpiechu regulacji.
– Przepisy są niestety jednoznaczne. Artykuł 31zo ust. 1 i 2 tarczy antykryzysowej mówi, że zwolnienie dotyczy tylko składek należnych, ale nieopłaconych. Z mocy prawa są zatem z tej ulgi wyłączeni wszyscy, którzy uregulowali już swoje zobowiązania względem ZUS − wyjaśnia dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW.
Taką samą wykładnię otrzymaliśmy też z ZUS.
– Zgodnie z przepisami zwolnieniem mogą być objęte tyko te składki, które nie zostały opłacone na dzień rozpatrywania wniosku. Jeżeli za marzec 2020 r. składki zostały już opłacone, a następnie płatnik złożył wniosek o zwolnienie za trzy miesiące (marzec, kwiecień i maj), obejmie ono tylko te należności, które nie zostały opłacone, czyli za kwiecień i maj − wyjaśnia Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.
W ocenie dr Lasockiego złożenie korekty też nic nie pomoże.
– Rozliczenie z ZUS składa się z dwóch elementów. Pierwszy to naliczenie składek na papierze na odpowiednim druku, drugi to faktyczne opłacenie należności. Zgodnie z przepisami z tarczy dokumenty rozliczeniowe powinny zostać złożone, ale bez przelewu − tłumaczy dr Lasocki.
Dlatego według niego korekta deklaracji nic nie da. Pieniądze za składki zostały już bowiem przelane. Nie pomoże nam też zadeklarowanie, że opłaciliśmy składki np. za czerwiec.
– Obowiązek opłaty i wysokość składek wynikają z ustawy, która przesądza, że w razie nadpłaty składek zalicza się je w pierwszej kolejności na poczet zaległych bądź bieżących należności, a dopiero później na poczet przyszłych miesięcy – tłumaczy dr Lasocki.
Ekspert zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię. Od początku 2018 r. zmienił się system rozliczeń z ZUS. Płatnicy dokonują na indywidualne konto jednej wpłaty za wszystkie należności, do których poboru zobowiązany jest organ. ZUS rozdziela pieniądze między poszczególne fundusze i ich dysponentów. Tak wyliczone kwoty są uwzględniane, począwszy od najstarszych należności, według najwcześniejszej daty powstania zobowiązania. ZUS rozlicza te wpłaty automatycznie.
− Niemożliwe jest więc ich zaliczenie na inny miesiąc. Każda wpłata będzie w pierwszej kolejności zaliczana za najstarsze i bieżące zobowiązanie – tłumaczy dr Lasocki.
Zwraca jednocześnie uwagę, że z żadnych przepisów nie wynika, że składek nie należy płacić.
– Tarcza daje tylko możliwość skorzystania ze zwolnienia. Dlatego ubieganie się o zwrot nadpłaty też jest wykluczone, ponieważ ona nie powstała – podkreśla.
Potwierdza to Katarzyna Przyborowska, radczyni prawna specjalizująca się w ubezpieczeniach społecznych. − O żadnej nadpłacie nie może być mowy – podkreśla.
– Tak to już niestety jest, że często tracą ci, którzy robią wszystko prawidłowo. Paradoksalnie gdyby do dzisiaj nie złożyli deklaracji ani nie dokonali wpłaty, mogliby skorzystać z ulgi – dodaje dr Lasocki.
Eksperci uważają, że jedynym rozwiązaniem jest zmiana art. 31zo ust. 1 i 2 tarczy antykryzysowej i usunięcie z niego sformułowania, że chodzi o nieopłacone składki. Wtedy ze zwolnienia korzystaliby nawet ci, którzy opłacili składki za marzec. Wpłacone środki stałyby się wówczas nadpłatą.
W Senacie procedowane są też przepisy, które mają rozszerzyć krąg podmiotów uprawnionych do zwolnienia o płatników, którzy opłacają składki także za innych (od 10 do 49 ubezpieczonych). Problem w tym, że czas na ich opłacenie mieli do 15 kwietnia.
Doktor Tomasz Lasocki podkreśla, że mają trudny orzech do zgryzienia. Muszą bowiem stosować się do obowiązujących przepisów, a za takie na pewno nie można uznać regulacji procedowanych jeszcze w parlamencie.
– Konsekwencje nieopłacenia należnych składek są poważne. Jeżeli ustawa nie stałaby się prawem, to taki płatnik musiałby zapłacić odsetki za zwłokę i zostałby pozbawiony ochrony w ubezpieczeniu chorobowym (zatrudnieni przez niego są chronieni). Z kolei jeżeli przepisy w zaproponowanym przez Sejm kształcie wejdą w życie, zapłata składek uniemożliwi takim płatnikom skorzystanie ze zwolnienia za marzec – tłumaczy dr Lasocki.
Uważa, że większość firm wybierze zwłokę. Takie rozwiązanie rekomenduje też dr Marcin Wojewódka, radca prawny w kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.
– Jesteśmy w okresie, w którym istotne znaczenie dla wielu podmiotów będzie miało utrzymanie płynności finansowej. Uważam, że przedsiębiorcy powinni działać w zaufaniu do instytucji państwowych. Dlatego mając wiedzę o zaawansowaniu procesu legislacyjnego i stanowisku większości parlamentarzystów popierających zwolnienia, moim zdaniem warto wstrzymać się z płaceniem składek i poczekać na zalegalizowanie takiego działania – radzi.
Sugeruje jednocześnie, żeby na wszelki wypadek złożyć wniosek o odroczenie terminu płatności składek, nawet tych, których termin zapłaty upłynął wczoraj.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama