W ubiegłym tygodniu były doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton radził niemieckiemu politykowi szybkie skontaktowanie się z Trumpem. - Czekanie byłoby błędem – podkreślił Bolton w rozmowie z dziennikarzami grupy redakcyjnej RND. - Nieformalne spotkanie zapoznawcze może być wręcz korzystne dla Merza i dać mu dodatkowe możliwości działania - dodał.
Merz: sfabrykowana eskalacja
Z informacji przekazanych przez dpa wynika, że niemieckiemu politykowi jednak się nie spieszy, by spotkać się z prezydentem USA. Podczas wczorajszej konferencji stwierdził, że "planuje wizytę w USA dopiero po sformowaniu rządu". Friedrich Merz odniósł się także do piatkowej awantury w Białym Domu. "To nie była spontaniczna reakcja na (wypowiedzi) Zełenskiego, ale jawna, sfabrykowana eskalacja podczas spotkania w Gabinecie Owalnym" - powiedział Merz.
Europa w niewygodnej sytuacji
Jego zdaniem Europa znajduje się teraz pod presją. - Musimy pokazać, że jesteśmy w stanie działać w Europie niezależnie - podkreślił. Zaraz jednak dodał, że niezbędne jest staranie, by "zatrzymać Amerykanów w Europie".
Choć Merz nie potwierdził, że Niemcy rozważają utworzenie specjalnych funduszy o wartości prawie biliona euro w celu sfinansowania pilnych wydatków na obronę i infrastrukturę, to stwierdził, że decyzje dotyczące wydatków muszą zostać podjęte "w trybie pilnym". - Kwestia obrony ma pierwszeństwo - zaznaczył.
Demokraci oskarżają Trumpa
W piątek podczas spotkania prezydentów USA i Ukrainy w Białym Domu przed kamerami doszło do między nimi do gwałtownego spięcia. Politycy Partii Demokratycznej i przychylne im media oskarżyły potem prezydenta USA o zastawienie pułapki na przywódcę Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. "The Atlantic" ocenił, że był to "jeden z najbardziej ponurych dni w historii amerykańskiej dyplomacji". "Prezydent Stanów Zjednoczonych schwytał w zasadzkę lojalnego sojusznika, przypuszczalnie po to, by wkrótce móc zawrzeć umowę z dyktatorem Rosji i sprzedać europejski naród walczący o przetrwanie" - napisał amerykański magazyn.