Ukraiński rządowy portal Centrum Narodowego Sprzeciwu opublikował listę międzynarodowych "obserwatorów", którzy na zaproszenie Kremla wzięli udział w pseudoreferendach na okupowanych terenach Ukrainy. W zestawieniu figurują zarówno obywatele krajów UE, m.in. Niemiec i Francji, jak też Togo, Kamerunu czy Kolumbii.

Tzw. obserwatorzy to "członkowie radykalnych partii z różnych państw, współpracownicy rosyjskich propagandowych mediów w rodzaju Sputnika czy Russia Today, a także fanatyczni zwolennicy teorii spiskowych lub syryjskiego dyktatora Baszara el-Asada" - powiadomiło Centrum.

Na liście uczestników nielegalnych referendów widnieje 65 nazwisk. Najwięcej jest obywateli Francji (12 osób), Włoch (8), a także Niemiec i Brazylii (po 5 uczestników). Na okupowane tereny Ukrainy przyjechali też "obserwatorzy" m.in. z Bośni i Hercegowiny, Republiki Południowej Afryki (po 3 obywateli obu państw), a nawet tak odległych krajów, jak Togo, Ghana, Republika Środkowoafrykańska, Kamerun, Zimbabwe, Mozambik, Urugwaj, Wenezuela czy Kolumbia. Pseudoreferendum obserwowali również obywatele m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Litwy i Łotwy. W zestawieniu brak Polaków.

Pod koniec września w okupowanych częściach obwodów donieckiego i ługańskiego na wschodzie Ukrainy, a także zaporoskiego i chersońskiego na południu kraju odbyły się nielegalne pseudoreferenda, które miały na celu usankcjonowanie aneksji tych ziem przez Rosję.

Jak informowały ukraińskie władze i media, najeźdźcy zmuszali mieszkańców podbitych terenów do udziału w "głosowaniu", grożąc im bronią, a osoby odmawiające uczestnictwa były niekiedy wyrzucane ze swoich domów. Proces liczenia głosów przypominał inscenizację dla propagandowych środków masowego przekazu, a ogłoszone wyniki, według których "zjednoczenie" z Rosją poparło ponad 90 proc. mieszkańców, miały zostać zatwierdzone na Kremlu na długo przed "referendami".

30 września prezydent Władimir Putin ogłosił aneksję zajętych terytoriów Ukrainy i zapowiedział, że Rosja będzie broniła tych obszarów "wszelkimi dostępnymi środkami" w przypadku prób kontrofensywy podejmowanych przez władze w Kijowie.

(PAP)