Wczoraj zakończyły się nielegalne referenda, które okupanci zorganizowali w czterech obwodach Ukrainy (chersońskim, donieckim, ługańskim i zaporoskim) oraz na zajętym przez siebie skrawku obwodu mikołajowskiego (na zdjęciu członkini komisji w zniszczonym podczas rosyjskiego szturmu Mariupolu).

Najpewniej jeszcze dzisiaj kolaboracyjne administracje w Chersoniu i Melitopolu (Zaporoże pozostaje pod kontrolą Ukraińców) ogłoszą „niepodległość”, a Duma przyjmie cztery „wnioski o przyłączenie do Federacji Rosyjskiej”. Jutro zajmie się nimi izba wyższa, a w piątek Władimir Putin ogłosi w orędziu przed połączonymi izbami parlamentu decyzję o zmianie granic Rosji. Nie wiadomo na razie, kiedy dokładnie nastąpi sama aneksja, jednak niewykluczone, że stanie się to jeszcze w tym tygodniu.
Władze ukraińskie i politycy zachodni przypomnieli już, że przeprowadzane od piątku pod lufami karabinów plebiscyty łamią prawo międzynarodowe, a aneksja czterech obwodów przez Rosję – podobnie jak przyłączenie Krymu i Sewastopola osiem lat temu – nie zostanie uznana przez społeczność międzynarodową. Tymczasem Kreml z jednej strony straszy użyciem broni jądrowej – wczoraj takie pogróżki wystosował były prezydent Dmitrij Miedwiediew – a z drugiej zapewnia ustami rzecznika Putina Dmitrija Pieskowa, że Rosja jest gotowa do rozmów. – Pseudoreferenda zamkną drogę do jakichkolwiek rokowań z Ukrainą i wolnym światem – zapowiadał w sierpniu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.