Agencje przekazują w piątek sprzeczne dane na temat liczby ofiar czwartkowego zamachu w Kabulu. Według agencji TASS, która powołuje się na afgański resort zdrowia, zginęło co najmniej 170 osób. AP podaje, że w zamachach zginęło 79 Afgańczyków i 13 amerykańskich żołnierzy, EFE pisze o 95 ofiarach śmiertelnych.

Powołując się na źródła oficjalne, EFE podaje, że liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć, ponieważ 150 osób zostało rannych. "Times of Israel" pisze, że zginęły 103 osoby.

Wcześniej korespondent telewizji CBS poinformował, że w atakach rannych zostało ponad 200 osób.

Ustalono, że w dwóch wybuchach przed lotniskiem w Kabulu zginęło 13 żołnierzy USA, a 18 zostało rannych.

Przedstawiciel talibów, cytowany przez AP, powiedział, że w zamachu zginęło 28 talibów, choć wcześniej ich rzecznik oznajmił, że nie było ofiar wśród talibskich bojowników.

Czwartkowe ataki, które zorganizowało Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch), były wymierzone w tłum zebranych przed lotniskiem ludzi, chcących przedostać się do portu lotniczego, by uciec z Afganistanu, którym od połowy sierpnia rządzą talibowie.

W piątek IS-Ch poinformowało, że jeden z jego zamachowców samobójców obrał za cel "tłumaczy i kolaborantów amerykańskiej armii".

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegła w piątek, że w ciągu kilku dni w Afganistanie zabraknie leków i innych środków medycznych.

Organizacja zapowiedziała, że aby zapewnić dostawy medyczne postara się stworzyć most powietrzny z miastem Mazar-e-Szarif z pomocą Pakistanu.