Niezależne media kubańskie spodziewają się, że niedzielne protesty mogą stać się początkiem przemian na tej rządzonej od ponad 60 lat przez władze komunistyczne karaibskiej wyspie.

Zarówno prorządowe gazety, jak i niezależne portale wskazują, że pokojowe pierwotnie protesty przerodziły się w powszechny chaos na ulicach, wskazują jednak na inne źródła problemu.

Dziennik "Granma", organ Komunistycznej Partii Kuby, podsumowując niedzielne zamieszki potwierdza, że miały one pierwotnie pokojowy charakter. Wskazuje jednak, że chaos został wywołany przez grupę prowokatorów.

Wydawany w Hawanie dziennik twierdzi, że inicjatorzy zamieszek to amerykańscy wysłannicy, którzy wykorzystali pandemię koronawirusa do realizacji swojego głównego celu: obalenia rządów komunistycznych na Kubie. "Ci kontrrewolucjoniści próbują wywrócić porządek w czasie, kiedy Kuba walczy nie tylko z Covid-19, ale też od ponad 60 lat z blokadą gospodarczo-handlową i finansową, którą utrzymują wobec niej USA" - czytamy w gazecie.

Tymczasem niezależne portale wskazują, że prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel nie tylko nasila zamieszki, wysyłając przeciwko manifestantom policję oraz nawołując sympatyków reżimu do "stawienia czoła" uczestnikom protestów, ale rozpoczął już realizację siłowego scenariusza.

"Reżim militaryzuje ulice Hawany z obawy o kolejne protesty" - napisał w poniedziałek portal Periodico Cubano, wskazując, że na ulicach pojawiły się już jednostki specjalne wojska oraz policji.

Inny niezależny portal CiberCuba publikuje zdjęcia osób pobitych lub postrzelonych gumowymi kulami przez siły policyjne reżimu, które w niedzielę pacyfikowały wielotysięczne manifestacje w kilku miastach wyspy. Wśród rannych jest m.in. fotoreporter agencji AP.

CiberCuba wskazuje na napływające z całego świata wsparcie dla protestujących przeciwko trudnym warunkom życia i przeciwko reżimowi, a także na blokowanie internetu na wyspie przez jej władze. Portal ten, podobnie jak Periodico Cubano, spodziewa się, że zamieszki mogą stać się początkiem przemian w kraju.

Wskazuje, że niezadowolenie społeczeństwa pogłębiają restrykcje przeciwepidemiczne i trudności w dostępie do szczepionek.