Sejm przyjął w piątek nowelizację ustawy o referendum ogólnokrajowym, która ma umożliwić przeprowadzenie referendum tego samego dnia, co wybory parlamentarne, prezydenckie lub do Parlamentu Europejskiego poprzez przede wszystkim ujednolicenie godzin głosowania, czyli w godzinach 7-21.
Za ustawą głosowało 243 posłów, przeciw 209, wstrzymała się jedna osoba.
Zamiar przeprowadzenia referendum ws. relokacji razem z przypadającymi na jesieni wyborami parlamentarnymi potwierdził w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki.
Podczas sejmowej debaty Marek Ast (PiS) mówił, że projekt ma charakter techniczny i dostosowujący. "Całej klasie politycznej powinno zależeć na tym, żeby frekwencja była wysoka, tak aby wyniki referendum były wiążące. Tym bardziej referenda w sprawach europejskich. Ilekroć to referendum można byłoby łączyć z wyborami parlamentarnymi to wszystkim nam powinno zależeć nad tym, żeby właśnie tak się stało, bo daje to możliwość zwiększenia frekwencji. Taki jest też cel i intencja proponowanych zmian" - podkreślił poseł PiS.
Negatywnie do projektu odnieśli się przedstawiciele klubów opozycyjnych. Arkadiusz Myrcha (KO) przekonywał, że "nie jest to projekt techniczny, jest to projekt czysto polityczny". Jego zdaniem proponowane przez PiS referendum w sprawie przymusowej relokacji migrantów ma dotyczyć problemu, który nie istnieje, a "referendum ma być tematem zastępczym, bo PiS chce uciec od bieżących tematów".
Według posłanki Lewicy Anny Żukowskiej, od strony legislacyjnej jest to projekt techniczny. "Ale pojawia się w specyficznym czasie, na kilka miesięcy przed wyborami. Pojawia się po to, żeby PiS mogło wykorzystać go wyborczo. Przez 20 lat te przepisy nikomu nie przeszkadzały. Ta zmiana jest po to, żeby dać paliwo wyborcze PiS. To jest cel haniebny dlatego, że dwie siły polityczne, nad czym ubolewam, zaczęły przerzucać się obrzydliwymi, ksenofobicznymi, islamofobicznymi insynuacjami dotyczącymi imigrantów i uchodźców" - argumentowała posłanka.
Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska (PiS) zaproponowała, aby - mimo zgłoszenia przez opozycję wniosków o odrzucenie w drugim czytaniu - nie odsyłać projektu do komisji, tylko wnioski te rozstrzygnąć od razu w głosowaniach.
Przed ostatecznym przyjęciem ustawy posłowie przegłosowali, aby nie odsyłać projektu do komisji, a następnie odrzucili wniosek o odrzucenie projektu w drugim czytaniu. Ustawa teraz trafi do Senatu. (PAP)
pś/ par/