Czekamy na odpowiedź strony niemieckiej na wysłaną przez polskie MSZ notę dyplomatyczną ws. reparacji za straty wyrządzone Polsce podczas II wojny światowej przez Niemcy - powiedział wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk. Zapowiedział, że w najbliższych tygodniach raport ws. strat ukaże się po niemiecku.

Brak odpowiedzi na polską notę

Podczas konferencji prasowej w trakcie swojej wizyty w Berlinie Mularczyk podkreślił, że "do dnia dzisiejszego rząd polski nie dostał odpowiedzi na notę dyplomatyczną" wzywającą Niemcy do wypłaty Polsce odszkodowań za straty poczynione w trakcie II wojny światowej. Notę wysłał szef MSZ Zbigniew Rau 3 października.

"Podczas spotkań będę pytał, czy ta odpowiedź na notę polskiego rządu wpłynie, czy też nie. Oczywiście, od tego czy ta odpowiedź wpłynie, będziemy uzależniać nasze kolejne działania" - zaznaczył, dodając, że Polska wysłała również noty informujące o sprawie do 50 innych państw. "Chcemy z Niemcami na gruncie prawa i pojednania tę sprawę omówić i zamknąć" - oświadczył.

Raport zostanie przetłumaczony na niemiecki

Wiceszef MSZ zapowiedział także, że w najbliższych tygodniach raport dotyczący wyrządzonych przez Niemcy polskich strat wojennych, który został opublikowany po polsku 1 września, zostanie opublikowany w przekładzie na język niemiecki. "Spodziewamy się, że albo na koniec roku, albo na początku przyszłego, do najważniejszych osób w państwie niemieckim ten raport zostanie rozesłany" - zapowiedział. Dodał, że niemieccy politycy otrzymali już raport w języku angielskim.

"Liczymy na zapoznanie się z treścią raportu; liczymy, że ta publikacja w języku niemieckim zmieni trochę spojrzenie niemieckiego społeczeństwa na to, czy Niemcy rzeczywiście rozliczyły się z Polską ws. skutków II wojny światowej" - oświadczył.

Akwarela Kandinsky'ego

Mularczyk został również zapytany o sprawę obrazu Wassilego Kandinsky’ego, który miał zostać sprzedany przez dom aukcyjny Grisebach w Berlinie, mimo protestów strony polskiej wskazującej, że obraz ten został skradziony z polskiego Muzeum Narodowego w 1984.

"Ta sprawa jest jak myślę elementem szerszego obrazu - dlatego, że z Polski zostały wywiezione dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy dzieł sztuki, obrazów, rzeźb, czy książek, i niestety nie ma ze strony Niemiec woli rozliczenia się z tego rabunku. Ta sprawa ma oczywiście nieco inny aspekt, bo obraz został skradziony w latach 80., natomiast niepokoi nas sytuacja, w której w świetle informacji, które posiadamy, jeśli po 30 latach obraz znajduje się w rękach prywatnych, nawet obraz skradziony może być przedmiotem obrotu wtórnego" - powiedział wiceszef Mularczyk, dodając, że w Polsce nie ma podobnego prawa.

Jak dodał, "dziwi nas sytuacja, że w Niemczech funkcjonuje takie ustawodawstwo". "Myślę, że należy tu zaapelować do państwa niemieckiego, żeby dokonało przeglądu tego ustawodawstwa" - ocenił.(PAP)

autorzy: Mikołaj Małecki, Berenika Lemańczyk

mml/ bml/ kgod/