"Nadal oczekujemy odpowiedzi Unii Europejskiej. Jesteśmy cierpliwi, ale nasza cierpliwość jest ograniczona" - ostrzegł Cavusoglu w wywiadzie dla dziennikarzy z kilku krajów, z którymi rozmawiał w siedzibie Rady Europy w Strasburgu.
Szef tureckiej dyplomacji przypomniał, że porozumienie w sprawie odsyłania imigrantów, którzy przybywają nielegalnie do Europy, jest połączone z obietnicą zniesienia wiz dla Turków podróżujących do Unii Europejskiej.
Powiedział też, że pozostają do załatwienia kwestie związane z tureckimi ustawami antyterrorystycznymi. "W rozmowach z UE - dodał - bardzo jasno stawialiśmy tę sprawę i nie możemy zrewidować naszego ustawodawstwa". "Obecna sytuacja nie sprzyja rewidowaniu naszych ustaw, ponieważ prowadzimy, zwłaszcza po próbie zamachu stanu, walkę z wieloma organizacjami terrorystycznymi" - oświadczył.
"W ciągu ostatnich piętnastu lat przyjęliśmy zalecenia Rady Europy, Unii Europejskiej i orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Gdy atmosfera się poprawi - mówił - będziemy mogli wcielić w życie również wyroki Trybunału".
Cavusoglu zaznaczył też, że europejscy liderzy zgodzili się co do tego, aby pozostawić te kwestie grupie roboczej Turcja-Rada Europy i sprawa ta była ostatnio omawiana z wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem, a ponadto "lepiej jest, aby sprawami tymi zajęła się Rada Europy, a nie UE".
"Nadal czekamy na odpowiedź (Komisji Europejskiej). Wypełniliśmy naszą część porozumienia" - dodał Cavusoglu.
Szef tureckiej dyplomacji wypowiedział się także w sprawie memorandum ogłoszonego w ubiegłym tygodniu przez komisarza Rady Europy ds. praw człowieka Nilsa Muiżnieksa, łotewskiego politologa i prawnika, w którym zwracał się on do Turcji o zniesienie stanu wyjątkowego. Cavusoglu odparł, że Muiżnieks "powinien poprosić o to samo Francję", która ogłosiła stan wyjątkowy po zamachach przeprowadzonych przez dżihadystów 13 listopada 2015 roku.
"Pragnęlibyśmy odwołać stan wyjątkowy w czasie krótszym niż trzy miesiące - zapewnił - jednak nie możemy. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Musimy podejmować nieodzowne kroki przeciwko organizacjom terrorystycznym".
Zapytany o to, z jaką częścią środków zaproponowanych w memorandum komisarza praw człowieka się zgadza, odparł: "Czasami te pytania sprawiają, że czuję się jak na egzaminie". Po czym przyznał: "Nie zgadzamy się ze wszystkimi zaleceniami komisarza Muiżnieksa, ale uważamy, że należy potraktować je z wielką uwagą".
Muiżnieks przygotowuje raport na temat sytuacji w dziedzinie wolności prasy w Turcji po zamachu stanu z 15 lipca. Turecki minister spraw zagranicznych nawiązując do tego oświadczył: "Nie mamy problemów z opozycyjnymi telewizjami i dziennikami. Mogę wymienić niektóre nazwy: +Hurriyet+, +Posta+, +Sozcu+, +Cumhuriyet+ i wiele innych".
"Jeśli jednak dziennikarz ma powiązania z terroryzmem bądź jeśli ktoś z legitymacją prasową prowadzi nielegalną działalność, to co? Mamy powiedzieć, że ci dziennikarze powinni być nietykalni? Gdyby tak było, ja również wyrobiłbym sobie legitymację prasową" - mówił Cavusoglu.
Minister nie chciał oceniać tureckiego dziennikarza Cana Dundara, b. redaktora naczelnego dziennika "Cumhuriyet" nominowanego w tym roku przez Parlament Europejski do Nagrody Sacharowa, przyznawanej za obronę praw człowieka.
Dundar został aresztowany w 2015 roku za opublikowania zdjęć dotyczących kontrabandy broni z Turcji do Syrii. Dziennikarz mieszka obecnie w Berlinie.
Cavusoglu powiedział jedynie: "Wielu członków Parlamentu Europejskiego popiera terrorystyczną organizację kurdyjską PKK i wciąż czepiają się państwa tureckiego".