Wystąpienie ministra Mariusza Kamińskiego było życzeniowe, a nie stanowiło oceny zdarzeń realnych - uważa były koordynator ds. służb specjalnych Marek Biernacki. Tak nie było - powiedział.

Biernacki, który koordynował pracę służb w rządzie Ewy Kopacz, powiedział PAP, że "było to bardziej życzeniowe wystąpienie, a nie ocena realnych zdarzeń". Obecny koordynator służb specjalnych "chciałby, aby było tak, jak założył PiS - szeroka inwigilacja opozycji i dziennikarzy - a tak nie było" - stwierdził Biernacki.

"Proszę zwrócić uwagę, że wszystko, o czym mówił minister Kamiński, było działaniami legalnymi prowadzonymi w różnych sprawach i przeważnie pod nadzorem prokuratury" - zaznaczył.

Wyjaśnił, że np. to, iż żona b. wiceszefa CBA miała telefon pod kontrolą, wynikało z tego, że toczyło się postępowanie wobec jej męża. "Ten telefon był jednym, z których mógł korzystać, i w takich sytuacjach sprawdza się również ten - to rutynowe działania, a zarzut całkowicie nieadekwatny" - stwierdził.

W ocenie Biernackiego istotne jest, ile spraw zostanie skierowanych do prokuratury, ile z nich obroni się w tej prokuraturze i ile zarzutów ostanie się w sądzie. "Jestem przekonany, że nie będzie miało to miejsca. Wszyscy szefowie służb wyraźnie stwierdzają, że za ich czasów nie było nielegalnych działań służb. To samo mówią byli koordynatorzy i ministrowie" - podkreślił.

Kamiński przedstawił w środę w Sejmie informację z audytu w służbach specjalnych za lata 2007-15. Wśród nieprawidłowości wymienił m.in. niepodjęcie działań przez ABW po katastrofie smoleńskiej, inwigilację 52 dziennikarzy, ponadstandardowe działania wobec uczestników legalnych demonstracji.(PAP)