Ostatnio przy wielu okazjach słyszymy lekceważące wypowiedzi w stosunku do opinii ekspertów, rozmaitych ciał kolegialnych. A w tych dniach – wobec opinii Komisji Weneckiej.
Ostatnio przy wielu okazjach słyszymy lekceważące wypowiedzi w stosunku do opinii ekspertów, rozmaitych ciał kolegialnych. A w tych dniach – wobec opinii Komisji Weneckiej.
Czym jest opinia? Mam wrażenie, że osoby lekko traktujące opinię przyjmują jej kolokwialne znaczenie. Na przykład – jaką masz opinię o tej restauracji? Kolega mi odpowiada, a ja albo tę opinię uwzględniam, albo nie. Jednak w języku, jakim posługujemy się sytuacjach oficjalnych, a zwłaszcza instytucjonalnych, opinia znaczy o wiele więcej. Mniej niż rozkaz czy decyzja, ale więcej niż pogląd czy mniemanie.
Kiedy wystawiam opinię nauczycielowi akademickiemu, który chce zostać profesorem tytularnym, to w znacznej mierze przesądzam o jego dalszym życiu, kiedy wystawiam opinię studentowi, który chce dostać zagraniczne stypendium, to konsekwencje mojej opinii nie są aż tak dramatyczne, ale istotne. Kiedy chcę zbudować dom, przychodzą odpowiedni fachowcy, dzisiaj się mówi eksperci, i formułują rozmaite opinie, dotyczące proponowanej działki budowlanej, jej wielkości, wód gruntowych czy zagrożenia dla sąsiadów i dopiero na podstawie ich opinii dostaję zezwolenie.
Wreszcie w stosunkach między instytucjami opinia odgrywa ogromne znaczenie. Politycy często mówią, że dany projekt ustawy jest przygotowywany i obecnie jest w trakcie opiniowania przez ewentualnie zainteresowane ministerstwa. Gdyby nie potrzebowali tej opinii, to by się o nią nie zwracali. Powiada się również, że ustawa jest w „w konsultacjach społecznych”, czyli zbierane są opinie rozmaitych środowisk na jej temat. Po co byłoby sobie zadawać sporo trudu i zwlekać z podjęciem decyzji, gdyby się uważało, że opinia nie ma najmniejszego znaczenia.
Można sądzić, że politycy i instytucje (takie jak sądy, które powołują na przykład biegłych psychiatrów) nie lubią opinii i nie rozumieją, jak niedaleko jest od opinii do decyzji. Przecież wszystkie poglądy ekspertów, o które się zwracamy, to tylko opinie. Opinie w sprawie elektrowni atomowej czy w sprawie refundowania tych, a nie innych lekarstw. I tak decyzje podejmują politycy i nie mogą się tłumaczyć tym, że taka była opinia. Z drugiej jednak strony politycy są ludźmi, którzy nie mogą się znać na wszystkim, więc muszą opierać się na poważnych opiniach.
Przed laty, wkrótce po przegranej prezydenta Cartera, Zbigniew Brzeziński ogłosił w „Foreign Affairs” artykuł, w którym uczciwie opisywał, w jak wielkim stopniu musiał polegać na opinii ekspertów (w szczególności od technicznych aspektów wojskowości), bowiem się na pewnych sprawach kompletnie nie znał. I na tej podstawie formułował zalecenia dla prezydenta USA. Opinia odgrywała więc kolosalną rolę.
Opinia odgrywa ogromną rolę w stosunkach prywatnych między ludźmi (czy mogę mu zaufać i powierzyć dyskretną sprawę?), ale także w stosunkach handlowych (czy mogę mu zaufać, że mi zapłaci?). Gdybyśmy musieli w każdej okazji życiowej mieć albo decyzję, albo notarialnie poświadczoną umowę, to nie moglibyśmy normalnie żyć.
I opinia w stosunkach międzynarodowych. Jej rola jest oczywista, chociaż wielokrotnie formułowano – zdarzało się to nawet wielkim autorytetom – opinie błędne. Ale błędne decyzje nierzadko podejmowali także politycy. Opinia zatem nie musi być słuszna, ale czy w życiu społeczeństw cokolwiek jest całkiem słuszne lub całkiem niesłuszne?
Dlatego w sprawach międzynarodowych jest zupełnie tak samo jak w sprawach ludzkich czy instytucjonalnych sprawach wewnętrznych. Opinia się liczy w stopniu zasadniczym, chociaż niekoniecznie wynikają z niej odpowiednie decyzje. Nie lekceważmy zatem oficjalnej opinii, po to są odpowiednie instytucje i nie jest to tylko pogląd kolegi, lecz ich zdanie, które musi mieć dla nas zasadnicze znaczenie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama