Według rozgłośni Echo Moskwy, Prezydent Rosji mógł wiedzieć o próbach ukrycia faktów wykorzystywania przez sportowców zakazanych preparatów.

Jak twierdzi agencja Assosiated Press, nazwisko gospodarza Kremla miało zostać wymienione w drugiej części raportu o aferze dopingowej w Rosji, przygotowanego przez Światową Agencję Antydopingową.

Sensacyjne dane przekazał agencji AP anonimowy informator, który zapoznał się z treścią raportu. Z dokumentu ma wynikać, że Putin był w dobrej komitywie z byłym szefem Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych Laminem Diackiem, który jest podejrzany o korupcję i tuszowanie afer dopingowych. W raporcie ma też znajdować się informacja o tym, że w 2013 roku dziewięciu rosyjskich sportowców oskarżonych o stosowanie dopingu nie wystartowało na Mistrzostwach Świata, ale też wobec żadnego z nich nie wszczęto postępowania. W tym czasie Moskwa miała zapłacić większą niż wcześniej uzgodniono kwotę za prawo do transmisji telewizyjnej tych zawodów.

Agencja AP twierdzi, że zamiast 6 milionów dolarów Rosjanie zapłacili 25 milionów dolarów. "Nasi amerykańscy koledzy już nieomal prezydenta oskarżają o stosowanie dopingu, doprowadzając tę sprawę do absurdu"- tak skomentował rewelacje prasowe na ten temat rosyjski minister sportu Witalij Mutko.

W listopadzie ubiegłego roku, po opublikowaniu pierwszej części raportu, Rosja została zawieszona w prawach członka Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych, co stawia pod znakiem zapytania udział rosyjskich sportowców w tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro.