Co najmniej jedna osoba zginęła, a cztery są ranne po wybuchu samochodu pułapki na lotnisku w Kabulu. Do eksplozji doszło przy wschodniej bramie portu lotniczego używanej przez oddziały NATO. Do zamachu przyznali się talibowie.

Od kilku dni toczą się walki między afgańskimi siłami rządowymi a talibami. W zeszłym tygodniu zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze nieopodal bazy w Bagram, gdzie stacjonuje kilkanaście tysięcy żołnierzy NATO. Zginęło wówczas sześciu Amerykanów, a trzech zostało rannych.

Walki między stronami trwają, od kiedy 21 grudnia talibowie zajęli miasto Sangin, leżące w prowincji Helmand. To tam, nieopodal granicy z Pakistanem, znajdują się pola zasobne w mak, z którego produkowane jest opium.