Zgłoszenie dotyczące niemieckiego pociągu dzisiaj oficjalnie dotarło do wałbrzyskiego ratusza. Władze znają miejsce gdzie miał zostać ukryty skład, odmówiły jednak przekazania tej informacji publicznie.

Prawniczka wałbrzyskiego urzędu Maria Majewska, mówi, że sprawa przerasta możliwości gminy. Dlatego będą prosić o pomoc rząd polski. Samorząd chce poinformować Ministerstwo Obrony Narodowej ze względu na to, że jest to pociąg pancerny, a więc w środku mogą być miny i niewybuchy. Pisma skierowane zostaną też do resortu kultury oraz do Ministerstwa Skarbu Państwa.

- W budżecie muszą być pieniądze, żeby się do tego jakoś zabrać. Pociąg to nie jest szpilka - tłumaczy Maria Majewska.

Na konferencji prasowej nie pojawili się sami odkrywcy. Ich mecenas powiedział, że czują się zastraszeni. Liczyli na to, że sprawę uda się załatwić bez rozgłosu.