Skinheadzi z Białegostoku w rękach policji. 14 członków zorganizowanej grupy przestępczej trafiło do aresztu w wyniku akcji CBŚ i komendy wojewódzkiej policji w Białymstoku. To oni prawdopodobnie są odpowiedzialni za podpalenia, o których rok temu donosiły media.

Na specjalnie zwołanej na ten temat konferencji prasowej szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz mówił, że udało się zatrzymać osoby, które od dłuższego czasu terroryzowały Białystok i okolicę. Z kolei, szef policji generał Marek Działoszyński poinformował, że w czasie przeszukań sprawdzono w sumie 31 mieszkań i posesji. Funkcjonariusze znaleźli między innymi broń i amunicję, narkotyki twarde oraz dwie plantacje marihuany. Generał Działoszyński tłumaczył, że grupa zajmowała się różnorodną przestępczością: od wymuszeń i haraczy, przez handel narkotykami, ludźmi i czerpanie korzyści z prostytucji. Minister Bartłomiej Sienkiewicz powiedział również, że obecnie toczy się w Białymstoku wiele spraw, które niedługo mogą znaleźć również finał w postacji policyjnych akcji. Wiele z nich udało się rozpracować dzięki współpracy lokalnej społeczności.

"Ludzie zaczęli dostrzegać wokół siebie zachowania rasistowskie i współpracować z organami ścigania" - mówił szef MSW. Minister dodał również, że w Białymstoku przeprowadzono - przy wsparciu samorządu - setki rozmów z cudzoziemcami. Miały im uświadomić, że można się sprzeciwić skinheadom i spróbować zmienić sytuację w mieście. Rozdawano na ten temat również ulotki w języku rosyjskim. Z ustaleń policji wynika, że grupa białostockich przestępców miała liczne powiązania z pseudokibicami Jagiellonii Białystok. Zatrzymane przez Centralne Biuro Śledcze osoby mogą być też zamieszane w podpalenia, o jakich szeroko informowały media rok temu. Wśród zatrzymanych jest Adam S., pseudonim Staszyn, który jest podejrzany o kierowanie grupą. Usłyszał on zarzut - podobnie jak reszta osób - udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi za to do dziesięciu lat więzienia.