Śledczy są już pewni, że to Robert N. siedział za kierownicą BMW - co miało potwierdzić kilka osób, w tym pasażer samochodu, który brał udział w szaleńczym rajdzie.
Kierowca był poszukiwany od momentu, gdy zamieścił w internecie 12-minutowe nagranie, na którym widać, jak łamie przepisy - z prędkością ponad 180, miejscami 200 kilometrów na godzinę jeździ pod prąd, wyprzedza „na trzeciego” i przejeżdża skrzyżowania na czerwonym świetle.
Jeśli śledczy udowodnią Robertowi N., że mógł spowodować katastrofę w ruchu lądowym, może mu grozić do ośmiu lat więzienia.