Według PiS do Polski wrócił 4 czerwca komunizm - dowodem na to ma być m.in. usunięcie w nocy z 5 na 6 czerwca z Sejmu grupy protestujących przeciwników farm wiatrowych.

Uczestnicy protestu wzięli udział w konferencji PiS i ogłosili, że rozpoczynają protest głodowy. Mieli przepustki wystawione do północy ale wcześniej zostali z Sejmu usunięci.

Posłanka PiS Anna Zalewska zarzuciła marszałek Ewie Kopacz, którą nazwała "pacyfikatorem", że rozmawiała z protestującymi poprzez "40 rozbójników" czyli funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej, którzy wyprowadzili aktywistów z budynku i oddali w ręce policji. To właśnie posłanka Zalewska przekonywała, że 4 czerwca wrócił do Polski komunizm.

Zdaniem posłanki PiS protestujący próbowali rozmawiać z rządem od 6-7 lat - i dopiero po wyczerpaniu wszystkich możliwości zdecydowali się na głodówkę w Sejmie.
Według Zalewskiej okupowanie sejmowego korytarza jest dopuszczalną formą protestu bo Sejm nie jest takim urzędem jak na przykład Kancelaria Premiera.


W sprawie usunięcia protestujących z Sejmu wyjaśnień od Ewy Kopacz i ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza domaga się szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak. Akcję usunięcia protestujących z Sejmu Błaszczak nazwał "haniebną". Według posła doszło do bezpodstawnego użycia siły wobec obywateli, którzy byli w gmachu Sejmu legalnie.

Protestujący twierdzą, że reprezentują ponad 500 stowarzyszeń z całej Polski. Domagają się wprowadzania specjalnej ustawy, która zagwarantuje, że wiatraki będą stawiane w odległości nie mniejszej niż 3 kilometry od zabudowań.