Nie wydajemy gigantycznych pieniędzy na wyposażenie - zapewnia rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Wojciechowski. "Rzeczpospolita" powołując się na sprawozdanie z kontroli Kancelarii Premiera zarzuca resortowi dyplomacji kupno zbyt drogich mebli.

Marcin Wojciechowski podkreśla, że kontrolerzy KPRM nie stwierdzili naruszenia prawa. "Te kwoty w kontekście całości budżetu MSZ są stosunkowo niewielkie - 0,3 procent, więc nie jest prawdą, że wydajemy jakieś gigantyczne środki na wyposażenie" - wyjaśnia rzecznik resortu. Wojciechowski dodaje, że wszystkie zakupy są dokonywane w trybie przetargowym, jawnym i otwartym. Zaznacza też, że prawo przetargowe jest tak skonstruowane, że nie zawsze najkorzystniejsza oferta na zakup większej partii wyposażenia oznacza najniższa cenę jednostkową danego produktu.

"Rzeczpospolita" pisze, że kontrolerzy stwierdzili "niecelowość, niegospodarność i nierzetelne planowanie zakupów". Ich zdaniem, inne urzędy kupowały meble trzykrotnie tańsze. Wiele luksusowych mebli miało też nie trafiać do miejsca docelowego przeznaczenia, inne od razu lądowały w magazynach. Tak stało się np. ze stołem prezydialnym, kupionym na potrzeby polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w 2011 roku za 174 tysiące złotych.

"Zakupione meble nie zalegają w magazynach" - podkreśla rzecznik resortu. "Wyjątkiem są przedmioty, które mają charakter szczególny jak stół na prezydencję. To największy tego typu mebel w Polsce i naturalne jest, że się go używa rzadko. Z tego względu jest magazynowany, gdzie czeka na następną okazję" - wyjaśnia Marcin Wojciechowski.

Ze sprawozdania, pod którym podpisał się Jacek Cichocki wynika, że przez 5 lat resort kupił 3,2 tys. sztuk mebli. Wśród nich znalazły się: niemal 30 foteli za 300 tysięcy złotych, stół konferencyjny za 174 tysiące złotych, stół za 11 tysięcy złotych i szafki witrynowe za 12 tysięcy złotych.