Odpowiedzialność za to, co dzieje się na Ukrainie spada na władze. Tak dramatyczną sytuację u naszych wschodnich sąsiadów komentuje premier Donald Tusk. Jak podkreślał, mimo pewnych złych zachowań demonstrantów i naszych obaw historycznych, nie można mówić o winie uczestników protestów na Majdanie za tak tragiczny rozlew krwi. "W tym konkretnym czasie odpowiedzialność za zło i krzywdy tych ludzi spada z całą pewnością na władze i, czego wszyscy się domyślamy, swój wpływ na to ma też Rosja"- mówił szef rządu.

Donald Tusk daleki jest też od optymizmu w sprawie ustępstw, na jakie zgodził się Wiktor Janukowycz. Prezydent Ukrainy zgodził się na wcześniejsze wybory oraz powrót do konstytucji z 2004 roku ograniczającej władzę prezydenta i powołanie rządu jedności narodowej.

Według Donalda Tuska, kijowski Majdan może nie zaakceptować wynegocjowanego porozumienia z prezydentem Janukowyczem, gdyż mu nie ufa. A ukraiński przywódca może też nie dotrzymać danych obietnic. Dlatego też, mówił premier, trudno mówić o happyendzie. Najważniejsze jest powstrzymywanie rozlewu krwi. Donald Tusk zaznaczył, że na Majdanie nie ma ekstremistów, tam są młodzi, odpowiedzialni ludzie, walczący o demokrację i wolność, chcący żyć, jak Polacy. "Tam jest dzisiaj najlepsza część Ukrainy" - mówił.

Szef rządu poinformował też, że wraz z ministrem spraw wewnętrznych odwiedzi sztaby kryzysowe z Rzeszowie i Lublinie, które mają koordynować przyjmowanie rannych Ukraińców. Dodał, że na razie nie można mówić o masowym napływie uchodźców z za wschodniej granicy.