- Jeśli wszyscy mówią: ustawa o zdrowiu publicznym, (...) ustawa o badaniach klinicznych pisana przez Rządowe Centrum Legislacji, czyli pod względem prawnym cudowna i dobra, ale też uderzająca w koncerny, to trochę świerzbi mnie ręka, żeby zadzwonić i powiedzieć: Bartek dawaj te ustawy - powiedziała Ewa Kopacz w TVN 24.

- Na pewno na początku tak, jak każdemu ministrowi, nie wszystko mu wyjdzie - powiedziała marszałek Sejmu, zaznaczając, że Ministerstwo Zdrowia jest trudnym resortem.

Kopacz odniosła się również do problemów z dostawą leków onkologicznych. - Rozumiem, że wszystko może się zdarzyć, że może się popsuć linia produkcyjna, że mogą zdechnąć chomiki w hodowli, takie rzeczy bywały podczas mojej bytności w ministerstwie, ale to sieć konsultantów wojewódzkich, konsultant krajowy - który ma w swoich obowiązkach monitorowanie i zachowanie ciągłości świadczeń medycznych - powinien z wyprzedzeniem dać sygnał do ministerstwa, że mogło ono dokonać zakupów - powiedziała Kopacz.

Była minister zdrowia nie wskazuje jednej osoby, która jest odpowiedzialna za zamieszanie wokół leków do chemioterapii - Odpowiedzialność mamy wszyscy. Wszyscy ci, którzy w jakikolwiek sposób sprawują opiekę nad polskim pacjentami, zaczynając od lekarza, który się opiekuje i ustala chemioterapię, poprzez dyrektora szpitala, skończywszy na konsultancie wojewódzkim, krajowym.