Sejm odrzucił we wtorek wniosek o wotum nieufności wobec ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Przeciw jego odwołaniu głosowało 227 posłów, za było 178, 2 wstrzymało sie od głosu. Do odwołania ministra przez Sejm potrzeba co najmniej 231 głosów.



Za odwołaniem Grabarczyka zagłosowali wszyscy obecni posłowie PiS - 132, a także 38 posłów SLD, 7 PJN oraz jeden niezrzeszony. Przeciwko byli wszyscy obecni posłowie PO - 194 i PSL - 24, a także sześciu niezrzeszonych, dwóch z SDPL oraz jeden z SLD.

Wniosek o odwołanie ministra złożyło PiS, zarzucając mu m.in. brak jakichkolwiek planów budowy dróg i inwestycji na kolei. Wśród zastrzeżeń wobec Grabarczyka wskazywano również na problemy z wprowadzeniem systemu e-myta czy zaniedbania w dziedzinie budownictwa mieszkaniowego. Poparcie wniosku zapowiedziały SLD i PJN, koalicja miała głosować przeciw.

Uzasadniając w poniedziałek wniosek poseł PiS Zbigniew Girzyński zarzucał Grabarczykowi, że nie miał i nie ma żadnych planów rozwoju infrastruktury, podobnie jak planu rządzenia nie ma PO. Jak mówił, Platforma Obywatelska w zakresie budowy dróg czy inwestycji na kolei korzystała wyłącznie z dobrych programów, przyjętych za rządów PiS i w dodatku zmarnowała tę szansę. "Jak można się spodziewać po Platformie przygotowania planu budowy dróg, skoro nie potraficie przygotować nawet rozkładu jazdy na kolei" - mówił Girzyński.

Zarzuty wobec Grabarczyka dotyczyły również systemu e-myta, który - według posłów PiS - ciągle nie działa prawidłowo, przez co do budżetu nie wpływają przewidziane kwoty, a ciężarówki masowo korzystają z bocznych, bezpłatnych dróg, zamiast z głównych tras. Zarzuty dotyczyły także budownictwa mieszkaniowego. Według PiS kierowane przez Grabarczyka ministerstwo infrastruktury likwiduje program Rodzina na swoim, nie proponując niczego w zamian.

Ministra bronił premier Donald Tusk, mówiąc, że wiele opóźnień w infrastrukturze wynika z niekompetencji poprzednich rządów. Jak podkreślił, Grabarczyk nie jest ideałem, ale statystyki pokazują, iż jest "poza wszelką konkurencją" w porównaniu do poprzedników z SLD i PiS i że nie bał się odważnych i niepopularnych decyzji. Saldo działań ministra Tusk ocenił jako pozytywne. Premier krytykował też liderów PiS i SLD za nieobecność na sali sejmowej w czasie debaty. Mówił m.in., że uciekają w ten sposób przed debatą.

"Błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi"

Sam Grabarczyk debatę nad jego odwołaniem podsumował słowami: "błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi". Mówił, że jego poprzednicy przygotowali dobre projekty budowy dróg, jednak na ich wykonanie nie starczyłoby pieniędzy, dlatego z programu wykreślono niektóre odcinki. Zapewniał, że na kolei nie powtórzy się zamieszanie związane ze zmianą rozkładu jazdy w grudniu 2010 r., bo wyciągnięto z tego wnioski i przyjęto np. nowelizację ustawy o transporcie kolejowym, wzmacniającą pozycję regulatora. "Kolejne rozkłady jazdy będą powstawały pod nadzorem wzmocnionego prezesa UTK" - podkreślał.

Odniósł się również do ustawy dotyczącej rozwoju szerokopasmowego internetu w Polsce oraz zmiany telewizji analogowej na cyfrową. "Można powiedzieć, że rząd premiera Donalda Tuska zastał Polskę analogową, a zostawi cyfrową" - stwierdził Grabarczyk.

Swoje wystąpienie z trybuny sejmowej minister zakończył, pokazując fotografie modernizowanych lotnisk i dworców, remontowanych linii kolejowych oraz dróg i mostów w budowie.

Była to trzecia próba odwołania Grabarczyka z funkcji ministra w tej kadencji parlamentu.