Mamy chwilę czasu, zanim media ujawnią posła PO, co podsiadł posła PiS. Wtedy już nie będzie miejsca na inną dyskusję w kraju. Tytuły z lewa i tytuły z prawa podniosą dylematy moralno-obyczajowe. TVN24 z Polsatem News przepytają tych z jednej i drugiej strony dylematu, a tabloidy sfotografują krzesło.

Został nam jednak dzień, może dwa, i warto go wykorzystać na karuzelę budżetową. Tu też jest wesoło. Co rząd zapowie jakieś oszczędności, to przy kolejnym okrążeniu spadają. Ministerstwo Obrony zapewniło już sobie, że cięcia nie obejmą zbrojeń. W Ministerstwie Finansów szarpanina o szczegółowe zapisy w stawkach VAT. Co kto wyrwie, na kogo przerzuci. A w resortach zgiełk i udowadnianie, że wszyscy urzędnicy są niezbędni dla zdrowia i bezpieczeństwa kraju. Zgodnie z ustawą redukcja administracji ich nie obejmie. A nieboraczków, których obejmuje, chyłkiem przerzuca się do agencji i spółek zależnych. W najgorszym razie wezmą ich podwykonawcy niewidoczni dla radarów statystycznych. To jest prawdziwa opozycja. PiS ze swoim przywódcą, co listy pisze i na zmianę coś komuś wypomina albo rozpamiętuje, to już dziś co najwyżej organizacja pożytku publicznego. Budowniczych pomników i szukaniu ukrytej prawdy. Prawdziwy front jest gdzie indziej. Urzędniczy ruch oporu względem planów budżetowych rządu kosztować nas może znacznie więcej.