Rosja i Białoruś spokojnie odnoszą się do prób mieszania się przez Zachód w ich sprawy wewnętrzne i dysponują narzędziami, by obronić swoją niepodległość – oświadczył w czwartek szef dyplomacji rosyjskiej Siergiej Ławrow w Mińsku po spotkaniu z Alaksandrem Łukaszenką.
"Widzimy, powiem wprost, wrogie nastawienie do Rosji i Białorusi. Widzimy próby aktywnego wpływania na wewnętrzne procesy w naszych krajach" – oznajmił Ławrow. Przekonywał, że na Rosję i Białoruś wywierana jest presja w celu zmiany ich polityki i ograniczenia ich rozwoju.
Podkreślił jednak: "Przyjmujemy to ze spokojem, mamy czym się bronić, mamy jak obronić swoją niepodległość".
Ławrow, który wypowiadał się później na konferencji prasowej z szefem MSZ Białorusi Uładzimirem Makiejem, zapewnił, że istnieją "liczne fakty" ingerencji "w sprawy wewnętrzne suwerennych państw" ze strony USA i niektórych krajów europejskich.
"Nadal używają brudnych metod tzw. kolorowych rewolucji, w tym manipulowania opinią publiczną i wspierania sił jawnie antyrządowych" - oświadczył. Kraje zachodnie oskarżył także o stosowanie "technologii organizacji masowych zamieszek".
Ławrow oznajmił, że w ostatnim czasie Niemcy "wystąpiły jako lokomotywa dość agresywnego podejścia do państw, które nie należą do NATO i Unii Europejskiej". Oskarżył szefa MSZ Niemiec Heiko Maasa o "rusofobię" i "gołosłowne oskarżenia" pod adresem Rosji.
Podczas spotkań w Mińsku szef rosyjskiego MSZ podkreślał, że Moskwa spodziewa się rychłej normalizacji sytuacji na Białorusi. Zapewniał, że Rosja jest gotowa poprzeć Łukaszenkę w realizacji wysuniętych przez niego inicjatyw dotyczących białoruskiego społeczeństwa.
"Wystąpił pan z całym szeregiem inicjatyw, które, jak uważam, są bardzo ważne dla białoruskiego społeczeństwa. Prezydent Rosji Władimir Putin nie raz podkreślał, że zależy nam na tym, by inicjatywy te zostały zrealizowane. Jeśli możemy coś zrobić dla ich wsparcia, zawsze jesteśmy na to otwarci” – oznajmił Ławrow na spotkaniu z Łukaszenką.
Na konferencji prasowej z Makiejem szef rosyjskiego MSZ nazwał "całkowitym kłamstwem" doniesienia o nieoficjalnych kontaktach Moskwy z opozycją białoruską.
Natomiast Makiej dziękował za "polityczne i informacyjne wsparcie" ze strony Rosji w czasie protestów po sierpniowych wyborach prezydenckich na Białorusi.
Makiej zapowiedział, że Mińsk będzie razem ze swymi partnerami z organizacji poradzieckich przeciwdziałać próbom przeprowadzenia w kraju rewolucji. "Widzimy, co się dzieje. Adekwatnie oceniamy sytuację. Nie dopuścimy do tego, by tego rodzaju rewolucyjne metody stosowane były na Białorusi" - zapowiedział.
Ostrzegł także, że władze są gotowe zaprzestać współpracy z Radą Europy, jeśli ta będzie przyjmować programy współpracy z Białorusią bez uzgodnienia z Mińskiem. "Jeśli dojdzie do tego, że Rada Europy będzie bez uzgodnienia z Białorusią podejmować jakieś decyzje o programach współpracy z naszym krajem, to po prostu zaprzestaniemy jakiejkolwiek współpracy z tą organizacją" - mówił.
Białoruś nie jest członkiem Rady Europy, ale uczestniczy w niektórych jej programach i miała status członka stowarzyszonego w obradach Komisji Weneckiej.
Makiej zapewnił ponadto, że jego kraj nie pozostawi bez odpowiedzi dołączenia się Ukrainy do sankcji Unii Europejskiej wobec Mińska. Ujawnił, że białoruskie MSZ przygotowało "czarną listę" oficjalnych przedstawicieli Ukrainy, którzy mogą zostać objęci sankcjami przez Białoruś. "Nie pozostawimy bez odpowiedzi żadnego z działań Ukrainy, skierowanego przeciwko państwu białoruskiemu" - oświadczył.
Ze swej strony Ławrow przypomniał, że Moskwa i Mińsk koordynują sankcje wobec przedstawicieli obcych państw. "Zgodnie z zasadą wzajemności rozszerzyliśmy naszą +czarną listę+ i włączyliśmy do niej przedstawicieli krajów UE, którzy aktywnie uczestniczą w zabiegach w sprawie sankcji. Dostrzegamy sprawność naszych kolegów białoruskich w przyjmowaniu działań z ich strony. Jak wiecie, od 2015 roku mamy wspólne +czarne listy+, dlatego koordynacja w tej sprawie w ramach Państwa Związkowego jest uregulowana" - podkreślił szef MSZ Rosji.