Działalność Rady Koordynacyjnej będzie kontynuowana – powiedział we wtorek jej przedstawiciel Paweł Łatuszka po przesłuchaniu w Komitecie Śledczym. Został tam wezwany w charakterze świadka w związku z postępowaniem karnym wszczętym po utworzeniu tej struktury.

„Działalność Rady Koordynacyjnej będzie kontynuowana, bo naszym zdaniem działania Rady nie wychodzą poza ramy prawa białoruskiego” – powiedział Łatuszka dziennikarzom w Mińsku po wyjściu z siedziby Komitetu Śledczego.

Jak przekazał, był tam przesłuchiwany w charakterze świadka, jego status nie zmienił się. Łatuszka pisemnie zobowiązał się do zachowania tajemnicy i nie wypowiadał się na temat treści i przebiegu przesłuchania. Powiedział tylko, że nie próbowano na niego wywierać nacisku i trwająca 3,5 godziny rozmowa była dość „konstruktywna”.

Łatuszka to były dyplomata i minister kultury, za poparcie protestów zwolniony ze stanowiska dyrektora teatru im. Janki Kupały w Mińsku. Jest członkiem prezydium Rady Koordynacyjnej, powołanej z inicjatywy Swiatłany Cichanouskiej - kandydatki w wyborach prezydenckich z 9 sierpnia.

Łatuszka ocenił, że postępowanie karne można traktować jako formę politycznego nacisku na członków Rady.

„W dalszym ciągu czuję się zobowiązany, by zrobić wszystko dla poszukiwania poprzez dialog sposobów rozwiązania tego kryzysu politycznego, który ma miejsce w naszym kraju” – powiedział. „To jest cel działania Rady – znalezienie wyjścia z kryzysu. Chce tego większość społeczeństwa” – ocenił.

W środę na przesłuchanie do Komitetu Śledczego została wezwana białoruska laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury Swiatłana Aleksijewicz. Ona również należy do prezydium Rady. W rozszerzonym składzie tej struktury jest już, jak informowali w poniedziałek jej członkowie, ponad 600 osób.

Prokurator generalny Białorusi uważa, że Rada jest „próbą przejęcia władzy” w kraju.

Wszczęto postępowanie karne z artykułu o „wzywaniu do działań, których celem jest zaszkodzenie bezpieczeństwu narodowemu Białorusi”, za który maksymalny możliwy wymiar kary to pięć lat więzienia. Według Rady i jej zwolenników wyniki wyborów zostały sfałszowane, a wygrała je Cichanouska, zmuszona później przez władze do opuszczenia kraju i przebywająca obecnie na Litwie.

Od dnia wyborów 9 sierpnia na Białorusi trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów.