Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Władysławowi Frasyniukowi ws. naruszenia nietykalności cielesnej dwóch umundurowanych policjantów na służbie - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik tej prokuratury prok. Łukasz Łapczyński.

Oskarżenie trafiło do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie. Oskarżonemu grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

Jak zaznaczył prok. Łapczyński, zebrane dowody jednoznacznie wskazują na to, że Władysław Frasyniuk dopuścił się zarzucanego mu czynu. "Pozwalają przy tym na stwierdzenie, że zachowanie podejrzanego wobec pełniących służbę umundurowanych funkcjonariuszy policji było celowe i zmierzało do naruszenia ich nietykalności cielesnej" - wskazał prokurator.

Z informacji prokuratury wynika, że podstawą skierowania aktu oskarżenia były zebrane w toku dochodzenia zeznania bezpośrednich świadków zdarzenia i analiza nagrań video. "Zeznania przesłuchanych świadków są spójne, logiczne i wzajemnie się uzupełniają. Ponadto znajdują potwierdzenie w pozostałym materialne dowodowym w postaci szeregu dokładnie przeanalizowanych nagrań video" - zaznaczył prok. Łapczyński.

Akt oskarżenia ma związek z wydarzeniami z 10 czerwca zeszłego roku i kontrmanifestacją wobec comiesięcznego marszu smoleńskiego. Jak wskazała prokuratura, policjanci pilnujący porządku podczas wydarzenia podjęli interwencję wobec Frasyniuka i towarzyszących mu osób, którzy siedząc na ulicy, zablokowali legalny przemarsz.

"Władysław F. stawiał gwałtowny opór, wierzgał nogami, krzyczał i reagował agresywnie. W trakcie wynoszenia go poza trasę przemarszu kopał jednego z policjantów, naruszając jego nietykalność cielesną. Zachowywał się agresywnie także po przeniesieniu ze środka ulicy, wyrywając się policjantom, którzy próbowali go wylegitymować. Funkcjonariusza, który wzywał go do zachowania zgodnego z prawem, gwałtownie popchnął, naruszając także jego nietykalność cielesną. Na prośbę o podanie danych osobowych, wymieniał fałszywe imiona i nazwiska" - wyjaśnił prok. Łapczyński.

W związku z incydentem na miesięcznicy smoleńskiej, Frasyniuka chciała przesłuchać Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Frasyniuk dwukrotnie nie stawił się prokuraturze – 12 stycznia i 1 lutego br.

W połowie lutego Frasyniuk został zatrzymany przez policję w swoim domu we Wrocławiu. Następnie zawieziono go do Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy, gdzie prokurator warszawskiej prokuratury okręgowej przedstawił mu zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie i przesłuchał go w charakterze podejrzanego. Przesłuchanie - jak podał rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej - trwało 10 minut po czym Frasyniuk został zwolniony do domu.

Prok. Łapczyński przekazał wtedy, że Frasyniuk skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. "Odmówił również podpisania postanowienia o przedstawieniu zarzutów oraz protokołu przesłuchania" - dodał.

Frasyniuk komentując wtedy zatrzymanie, powiedział, że "mamy dziś do czynienia z państwem bezprawia, państwem opresyjnym, które niszczy każdego obywatela stającego w obronie państwa prawa".

Zapowiedział też, że stawi się w sądzie. "Sąd jest miejscem, gdzie jest teoretycznie szansa, że spotkam przyzwoitych ludzi, z którymi można rozmawiać na argumenty. Wiadomo, że dzisiejsza władza nie posadzi Frasyniuka, ale będzie próbowała zaszkodzić Frasyniukowi na różne sposoby" - podkreślał.

Pod koniec kwietnia warszawski sąd rejonowy umorzył oddzielną sprawę związaną z kontrmanifestacją 10 czerwca 2017 r. i dotyczącą 22 osób - w tym Frasyniuka - obwinionych o blokowanie marszu smoleńskiego. W postanowieniu sąd wskazał, że działanie obwinionych nie wypełniło znamion wykroczenia.

"Z prawem do demonstracji w każdym demokratycznym kraju jest ściśle związane prawo do kontrdemonstracji" - wskazał wtedy w uzasadnieniu decyzji sąd. Uznał, że zachowanie obwinionych należy ocenić "przez pryzmat konstytucyjnej wolności wyrażania swych poglądów".